Piotr Nasiołkowski IP: 83.28.149.20 wpis z 16.06.2007 | Szanowny Panie Zenku,
Zestawiony z brzmieniem imienia, charakter błedów ortograficznych od których roi się wpis Simona, zdaje mi się wskazywać na to, iż autor tego wpisu posiadając polskich przodków, zamieszkuje za granicą i nauki pobierał poza polskimi szkołami, co jest w pełni zrozumiałe w tego rodzaju życiowej sytuacji. Jego wpis zdaje się wskazywać na to, iż podjął próbę dokonania dotyczących jego przodków ustaleń natury historycznej i od razu wylał mu Pan na głowę kubeł zimnej wody! Więcej zrozumienia refleksji i tolerancji! Jeżeli nie mylę się w moich przypuszczeniach, to osobiście ciekawiłoby mnie, czy Pan Zenek potrafiłby nie popełniać błedów pisząc w ojczystym języku Simona? No cóż, tolerancja nie jawi się mi być narodowa cechą Polaków. Przykre. Nie przypuszczam też, żeby Pan Zenek znał nazwiska wszystkich żołnierzy PSP, co pozwoliłoby mu na tak jednoznaczne i kategoryczne wykluczenie możliwości służenia w formacjach lotniczych Simonowego pradziadka.
Osobiście denerwują mnie dość płytkie, a nawet prymitywne wpisy pełne pochwalnych peanów odnoszących się do wyczynów polskich żołnierzy. Osobiście wolałbym, zeby nasza nacja wydawała ze swego łona polityków kompetentnych i posiadajacych poczucie odpowiedzialności za losy naszego Państwa i Narodu. Stan takowy niewątpliwie uchroniułby nas przed koniecznością wysyłania polskich żołnierzy na jakiekolwiek pola bitew. Lecz niestety; światłych polityków tak w naszej teraźniejszości jak tez i w historii - to zbyt wielu się nie dochowaliśmy.
Na marginesie; mam wiele sentymentu dla postaci Eugeniusza Horbaczewskiego. Zginął prawdopodobnie dlatego, że do swojego ostatniego lotu wystartował z gorączką. A lepszych od niego można było znaleźć w szeregach Luftwaffe bez liku. Nie mówię tu bynajmniej o "Bubim" Hartmannie z jego 352 zestrzeleniami. Byli tam tacy, którzy jednego tylko dnia zaliczali tyle zestrzeleń, co nasi lotnicy w sumie, we wszystkich swoich lotach bojowych. No, ale żeby to wiedzieć - trzeba przeczytać więcej literatury niż trzy książki autorstwa Wacława Króla. |