Polskie Siły Powietrzne w II wojnie światowej
Jan Artymiuk

Jan Artymiuk

Jan Artymiuk urodził się 24 czerwca 1915 r. w Branicy Suchowolskiej na Lubelszczyźnie (rodzice Józef i Karolina). W 1933 r. wstąpił do Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Bydgoszczy, a w 1936 r. ukończył ją jako radiotelegrafista. Skierowany został do 1 Pułku Lotniczego w Warszawie, gdzie przez kolejny rok doskonalił swe rzemiosło radiotelegrafisty i strzelca samolotowego. Następnie przeniesiony został do 213 Eskadry Bombowej 1 Pułku Lotniczego w Warszawie, która w sierpniu 1938 r. przemianowana została na Eskadrę Ćwiczebno-Bombową. Do wybuchu wojny korzystała z samolotów PZL.23 Karaś oraz PZL.37 Łoś. W związku z planem mobilizacyjnym na krótko przed wybuchem wojny Artymiuk przeniesiony został do tzw. 21 plutonu radionawigacyjnego przy Brygadzie Bombowej. We wrześniu 1939 r. nie brał udziału w lotach bojowych, został ewakuowany ze swoją jednostką na wschód. 17 września przekroczył granicę Rumunii w Kutach.

Artymiuk drogą morską via Bejrut przedostał się do Marsylii. Trafił do podoficerskiego obozu dla lotników w Istres, gdzie przebywał nieco ponad półtora miesiąca - zgłosił się do wyjazdu do Anglii i 24 grudnia 1939 r. w jednej z pierwszych grup odpłynął statkiem do Wielkiej Brytanii. Przebywał początkowo w bazie RAF Eastchurch, potem skierowany został do Bramcote, gdzie latem 1940 r. powstały polskie jednostki: 300 Dywizjon Bombowy "Ziemi Mazowieckiej" i 301 Dywizjon Bombowy "Ziemi Pomorskiej". Artymiuk znalazł się w początkowym personelu tej pierwszej jednostki. Dywizjon szkolił się na lekkich bombowcach Battle z trzyosobową załogą, a Artymiukowi przypadło stanowisko strzelca radiotelegrafisty. W sierpniu i wrześniu 1940 r. brał udział w zwalczaniu floty inwazyjnej w portach Ostenda i Boulogne. Po przezbrojeniu w listopadzie 1940 r. 300 Dywizjonu na Wellingtony Artymiuk latał z załogą w składzie: ppor. pil. Józef Kuflik, ppor. pil. Jan Janicki, ppor. obs. Nikodem Koziński oraz strzelcy sierż. Marian Sztul i sierż. Aleksander Suczyński.

Nocą z 23 na 24 marca 1941 r., jako członek jednej z czterech załóg, Artymiuk poleciał na historyczne, pierwsze bombardowanie Berlina przez Polaków. W ciągu kolejnych miesięcy bombardował cele we Francji, Holandii i Niemczech. Nocą z 10 na 11 lipca 1941 r. wystartował na swój 29 lot bojowy z zadaniem bombardowania Kolonii. W locie powrotnym w rejonie miejscowości Turnhout w Belgii zostali zestrzeleni. Cała załoga szczęśliwie wyskoczyła na spadochronach i dostała się do niewoli. Artymiuk przebywał w niej do końca wojny, m.in. w obozach Stalag Luft 1 w Barth na Pomorzu oraz Stalag Luft 3 w Żaganiu, po czym powrócił do Anglii. Brak informacji na temat jego przydziałów w latach 1945-1946 r.

Jan Artymiuk zakończył służbę w polskim lotnictwie w stopniu chorążego i Warrant Officera. Odznaczony był Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari (nr 9053), czterokrotnie Krzyżem Walecznych, Medalem Lotniczym, Polowym Znakiem Strzelca Radiotelegrafisty (nr 4). Wstąpił do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, przebywał w jednostce demobilizacyjnej 3 Polish Resettlement Unit w Dunholme Lodge. W sierpniu 1948 r. ostatecznie przeszedł do cywila i wyemigrował do Australii, docierając do Sydney na pokładzie statku "Strathnaver". Trafił początkowo do tranzytowego obozu dla imigrantów w Nowej Południowej Walii. Początkowo pracował fizycznie w tartaku w Goroke w zachodniej Wiktorii, później przy tamie Rocklands Dam oraz w Kiewa Hydroelectric Scheme. Ostatecznie osiedlił się w Melbourne. Przekwalifikował się na elektryka i pracował w elektrowni we wschodniej Wiktorii. Jego ostatnią posadą było stanowisko starszego elektryka w fabryce cegieł w Melbourne.

Jan Artymiuk był aktywnym społecznikiem w organizacjach polskich w Australii. Działał w Stowarzyszeniu Lotników Polskich w Wiktorii (pełnił funkcję wiceprzewodniczącego oraz skarbnika) oraz Stowarzyszeniu Polaków. Za pracę tą odznaczony został Złotym Krzyżem Zasługi. Zmarł 27 stycznia 1986 r. w wieku 70 lat. Pochowany został na cmentarzu Springvale Botanical Cemetery w Melbourne. Uczestników uroczystości pogrzebowych proszono, aby zamiast kupna wiązanek składali datki na budowę Domu Polskiego (zebrano ponad 3000 dolarów, co było wówczas pokaźną kwotą).

Wojciech Zmyślony