Józef Sawicki
Józef Robert Sawicki urodził się 16 sierpnia 1923 r. w Detroit w stanie Michigan w Stanach Zjednoczonych. Był najmłodszym z sześciorga dzieci i jedynym synem Józefa Piotra i Teofili Sawickich. Jego rodzice wyemigrowali w poszukiwaniu pracy do Stanów Zjednoczonych w 1906 r., prawdopodobnie z terenów Białostocczyzny. Po przybyciu do swojej nowej ojczyzny, Sawiccy osiedlili się w Detroit, w jednej z biedniejszych dzielnic miasta, przy ulicy North Campbell Street. Józef senior znalazł wkrótce zatrudnienie w znajdujących się nieopodal zakładach samochodowych Forda (Ford Motor Company), a matka zajęła się prowadzeniem domu.
Dzieciństwo Józefa Sawickiego, upłynęło na otoczonej niskimi ceglanymi domkami North Campbell Street. Tam też ukończył lokalną szkołę podstawową, po czym wstąpił do gimnazjum w Orchard Lake, pobliskiej dzielnicy Detroit. W końcu 1940 r., po ukończeniu trzeciej klasy gimnazjum, świeżo ukończywszy 17 lat Józef ochotniczo zgłosił się do wojska. Od stycznia do października 1941 r. uczęszczał do szkoły mechaników lotniczych marynarki amerykańskiej (US Navy). 15 stycznia 1942 r. zgłosił się do Ośrodka Rekrutacyjnego w Windsor w Kanadzie, gdzie został zarejestrowany jako obywatel amerykański-ochotnik do Polskich Sił Powietrznych i złożył przysięgę wojskową. W osiem dni później, razem z całą grupą ochotników wyruszył za ocean, aby stanąć w obronie ojczyzny swoich przodków.
Z chwilą przybycia do Wielkiej Brytanii, Sawicki zgłosił się do Komendy Uzupełnień nr 2 w Blackpool, skąd po otrzymaniu stopnia szeregowca i przydzieleniu numeru ewidencyjnego 782043, został skierowany na krótkie przeszkolenie w 10 School of Technical Training w Kirkham. 31 marca 1942 r. dostał przydział do personelu naziemnego w 303 Dywizjonie Myśliwskim im. Tadeusza Kościuszki, stacjonującym wówczas w Northolt. W okresie, gdy służył jako mechanik, dojrzewała w nim decyzja o zgłoszeniu się do personelu latającego, co zaowocowało przeniesieniem w dniu 6 lipca 1942 r. do jednostki wyszkolenia bojowego 18 Operational Training Unit (18 OTU) w Bramcote na przeszkolenie w specjalności strzelca pokładowego. Po ukończeniu szkolenia wstępnego (naziemnego), 14 sierpnia 1942 r. Sawickiego wysłano na miesięczny doskonalący kurs do szkoły strzelców pokładowych 8 Air Gunnery School w Evanton, z którego powrócił do Bramcote w brytyjskim stopniu Sergeanta oraz nosząc z dumą na mundurze dopiero co nadany Znak Strzelca Samolotowego ("gapę"). W trakcie szkolenia otrzymał również awans na starszego szeregowca. Po powrocie do 18 OTU dołączył do załogi złożonej z pilota ppor. Jan Krzehlika, nawigatora ppor. Kazimierza Żankowskiego, bombardiera kpr. Mieczysława Pawlikowskiego oraz strzelca-radiotelegrafisty kpr. Romana Kozika, z którą rozpoczął szkolenie operacyjne. Ostatecznie 27 lutego 1943 r. Sawicki i cała jego załoga zostali przydzieleni do 305 Dywizjonu Bombowego „Ziemi Wielkopolskiej” stacjonującego w Hemswell.
Chrzest bojowy Sawickiego miał miejsce się wieczorem 4 marca 1943 r. Pierwszym zadaniem jego załogi było stawianie min w rejonie Wysp Fryzyjskich. Podczas tego lotu nie napotkano żadnych trudności z wykonaniem zadania i ostatecznie po pięciu godzinach załoga zameldowała się z powrotem w bazie. Niewiele ponad tydzień później, w nocy z 12 na 13 marca załoga Sawickiego razem z trzema innymi załogami wysłanymi przez 305 Dywizjon wzięła udział w nalocie 457 bombowców RAF na Essen. Operacja ta okazała się dla nich dużym wyzwaniem. Podczas drogi powrotnej ich Wellington wpadł w silny ogień artylerii przeciwlotniczej, który uszkodził prawy silnik, unieruchomił tylną wieżyczkę strzelecką i drzwi komory bombowej. Szczęśliwie, dzięki umiejętnościom ppor. pil. Jana Krzehlika, udało się pokiereszowany bombowiec doprowadzić do bazy i bezpiecznie wylądować.
Bombardowanie Essen okazało się ostatnim zadaniem wykonanym przez Józefa Sawickiego w 305 Dywizjonie. W związku bowiem z planowanym przezbrojeniem na lekkie bombowce typu de Havilland Mosquito, cztery najmłodsze załogi, w tym właśnie Sawickiego i jego kolegów, przeniesiono 1 kwietnia 1943 r. 300 Dywizjonu Bombowego „Ziemi Mazowieckiej”, stacjonującego na tym samym lotnisku - w bazie RAF Hemswell.
Po tygodniowej przerwie od lotów, załoga Sawickiego powróciła do latania bojowego. Najpierw przed południem 6 kwietnia odbyła niespełna czterogodzinny lot na poszukiwanie załóg, które wodowały poprzedniej nocy na Morzu Północnym podczas powrotu z bombardowania Kilonii (tzw. dinghy search). Dwa dni później, nocą z 8 na 9 kwietnia wzięła udział w nalocie 392 bombowców na Duisburg. Operacja okazała się niezbyt udana z powodu gęstej powłoki chmur nad celem, która uniemożliwiła przeprowadzenie skutecznego bombardowania. Kolejne zadanie w nocy z 14 na 15 kwietnia okazało się pechowe. W ich Welingtonie tuż po starcie awarii uległa instalacja paliwowa, przez co pilot zmuszony był zawrócić z ładunkiem bomb do bazy. Za to następnej nocy już w nowym samolocie załoga bez problemów postawiła miny w rejonie wejścia do portu St Nazaire w Francji. W trzecią z rzędu noc Sawicki również nie odpoczywał. Tym razem jego załoga wspólnie z dwunastoma innymi załogami 300 Dywizjonu bombardowała skutecznie Mannheim w fali 271 bombowców RAF.
22 kwietnia Sawicki wyleciał na minowanie akwenu w pobliżu Lorient. Nad celem załoga napotkała bardzo złe warunki atmosferyczne, które praktycznie uniemożliwiły zidentyfikowanie wyznaczonego miejsca zrzutu min i zmusiły pilota do powrotu z całym ładunkiem do Hemswell. 24 kwietnia Sawicki został awansowany na stopień kaprala ze starszeństwem 1 kwietnia 1943 r.
Tuż po północy 26 kwietnia Wellington X BH-U (HE701) z zajmującym tylną wieżyczkę strzelecką Sawickim wystartował do lotu na bombardowanie Duisburga. Do tej operacji 300 Dywizjon wystawił 11 samolotów, które w armadzie 561 bombowców RAF zrzuciły bomby na miasto. Następna noc nie przyniosła Sawickiemu wytchnienia od lotów. Tym razem celem jego załogi były wody przybrzeżne w rejonie portu w Lorient, gdzie mimo aktywnej obrony przeciwlotniczej skutecznie postawiono miny w wyznaczonym rejonie.
Pod koniec kwietnia 1943 r. przyszedł wreszcie czas na odpoczynek. 21 maja do dywizjonu przyszedł rozkaz o przeniesieniu załogi ppor. Jana Krzehlika do bazy RAF w Temspford, do nowo utworzonej polskiej eskadry C w składzie 138 Dywizjonu do Zadań Specjalnych RAF (138 Squadron), której głównym zadaniem były loty ze zrzutami do Polski i krajów okupowanej Europy. W tym samym jednak czasie Sawicki podjął decyzję o zgłoszeniu się do lotnictwa amerykańskiego - US Army Air Forces.
21 maja, został on wciągnięty pod nowym numerem ewidencyjnym 10601180 na listę personelu latającego 8 Armii Powietrznej USAAF (8th Air Force) w stopniu Staff Sergeanta (S/Sgt; odpowiednik polskiego sierżanta). Ostatecznie trafił jako strzelec pokładowy do 360 Dywizjonu Bombowego USAAF (360th Bombardment Squadron) w ramach 303 Grupy Bombowej USAAF (303rd Bombardment Group), stacjonującej w Molesworth w hrabstwie Cambridgeshire w Wielkiej Brytanii i wyposażonej w ciężkie, czterosilnikowe "Latające Fortece" - Boeingi B-17.
Swój pierwszy lot bojowy w składzie 360th BS Józef Sawicki odbył 30 lipca 1943 r. jako przedni strzelec w załodze Lt. Williama P. Bakera lecącej na B-17F o nazwie własnej "Yardbird II". Tego dnia celem nalotu 186 bombowców 8 Armii Powietrznej USAAF były zakłady lotnicze Fieselera w Uschlag koło Kassel, w których produkowano silniki i montowano niemieckie Focke-Wulfy.Dwa tygodnie później, 16 sierpnia 1943 r. w składzie załogi B-17F "Shangrila Lil" dowodzonej przez Lt. Leonarda E. Jokersta, Sawicki poleciał na bombardowanie lotniska Le Bourget pod Paryżem. Następnego dnia razem z załogą Lt. Leonarda E. Jokersta, w "Fortecy" o wdzięcznej nazwie "Lady Luck", wziął udział w operacji bombardowania fabryki łożysk kulkowych w Schweinfurcie zakończonej ciężkimi stratami Amerykanów, którzy stracili aż 36 bombowców zestrzelonych i 121 uszkodzonych spośród wysłanych 230 „Latających Fortec” na ten cel. O zaciętości walk niech świadczy fakt, że w ich trakcie amerykańscy strzelcy pokładowi zgłosili astronomiczną liczbę 148 myśliwców zestrzelonych, 18 prawdopodobnie zestrzelonych i 63 uszkodzonych, choć w rzeczywistości straty niemieckie wyniosły około 42 samolotów.
19 sierpnia 1943 r. Sawicki poleciał w B-17F "Red Ass" pilotowanym przez Lt. Roberta W. Cogswella na bombardowanie lotniska Luftwaffe w Gilze-Rijen w Holandii. Podczas starć z niemieckimi myśliwcami szczęście uśmiechnęło się do Sawickiego, który zgłosił prawdopodobne zestrzelenie jednego Fw 190. Po tygodniowym wypoczynku od latania operacyjnego, S/Sgt Józef Sawicki został przydzielony na stałe do załogi dowodzonej przez 1Lt. Carla J. Fylera. Z nową załogą rozpoczął latanie od rajdu 27 sierpnia 1943 r. na wyrzutnie pocisków V2 w okolicach Watten w płn. Francji. Cztery dni później, 31 sierpnia 1943 r. podczas lotu na bombardowanie lotniczych zakładów naprawczych w Romilly-sur-Seine w środkowej Francji, B-17F "Thumper Again" z Sawickim w tylnej wieżyczce zmuszony był po raz pierwszy przerwać wykonywanie zadania wskutek awarii jednego z silników.
3 września 1943 r. Sawicki ponownie wziął udział w ataku na zakłady w Romilly-sur-Seine. Trzy dni później poleciał na bombardowanie zakładów Boscha w Stuttgarcie. Podczas walk z niemieckim myśliwcami, obsługując tylną wieżyczkę B-17F "Thumper Again", zestrzelił prawdopodobnie Fw 190. Z kolei 7 września 1943 r. bombardował lotnisko Evere w Brukseli, a 27 września - Emden.
Przez kolejne trzy tygodnie Sawicki odpoczywał od lotów bojowych. 20 października z załogą Lt. Carla J. Fylera w B17F "Red Ass" poleciał na bombardowanie Düren. 3 listopada w największym do tej pory nalocie 8 Armii Powietrznej USAAF na ważną bazę Kriegsmarine w Wilhelmshaven wzięło udział 566 bombowców, a wśród nich B-17F "Red Ass" z Sawickim w tylnej wieżyczce. Dwa dni później Sawicki bombardował Gelsenkirchen. 26 listopada wziął udział w nalocie na Bremę w załodze B-17F "Dark Horse".
Trzy dni później, 29 listopada 1943 r. podczas rajdu na Bremę, szczęście opuściło Józefa Sawickiego. Jego samolot, B-17F Dark Horse podczas zrzutu bomb został poważnie uszkodzony przez ogień artylerii przeciwlotniczej i myśliwce nieprzyjaciela, a on sam odniósł ciężkie obrażenia. Pomimo ran, wyczołgał się ze swojej wieżyczki strzeleckiej i mając sprawną tylko jedną rękę, nałożył spadochrony na leżących bez przytomności dwóch bocznych strzelców i wyrzucił ich z samolotu, ratując w ten sposób ich życie. Niestety jemu samemu nie udało się opuścić samolotu. Wskutek wysiłku, jaki włożył w uratowanie życia dwóch swoich kolegów, stracił przytomność i runął na ziemię razem z płonącą "Fortecą".
Józef Sawicki pierwotnie został pochowany na Amerykańskim Cmentarzu Wojennym, w pobliżu Maastricht w Holandii. Kilka lat po wojnie, staraniem rodziny, jego ciało zostało przeniesione do rodzinnego grobu na cmentarzu Holy Sepulchre Cemetery w Southfield koło Detroit.
Podczas służby w Polskich Siłach Powietrznych kpr. Józef Sawicki wziął udział w 10 lotach bojowych (dwa w składzie 305 Dywizjonu i osiem w składzie 300 Dywizjonu). Odznaczony został Krzyżem Walecznych oraz Polowym Znakiem Strzelca (nr 408). W szeregach USAAF Sawicki uczestniczył w 15 operacjach bombowych. Pośmiertnie został przez władze amerykańskie odznaczony dwukrotnie Air Medal. Przez wiele lat po wojnie, dowódca jego załogi Lt. Carl J. Fyler czynił starania, aby upamiętnić niezwykły akt odwagi i poświęcenia Sawickiego poprzez nadanie mu najwyższego amerykańskiego odznaczenia za dzielność na polu walki - Medal of Honor. Niestety rozliczne przeszkody biurokratyczne nie pozwoliły na doprowadzenie do końca tej inicjatywy.
Grzegorz Korcz