Polskie Siły Powietrzne w II wojnie światowej
Roman Rosołowski

Roman Rosołowski

Roman Grzegorz Rosołowski urodził się 12 listopada 1919 r. w Fordonie, obecnie będącym dzielnicą Bydgoszczy (rodzice Władysław - stolarz, pracownik kolei - oraz Leokadia z domu Kluht). W rodzinnym mieście ukończył cztery klasy szkoły powszechnej, a następnie szkołę wydziałową przy ul. Konarskiego. Jako uczeń działał w lotniczym oddziale harcerskim, a zainteresowanie lotnictwem skłoniło go do wstąpienia w 1935 r. do Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Bydgoszczy. Szkołę ukończył po trzech latach nauki jako strzelec samolotowy radiotelegrafista w czerwcu 1938 r. Po krótkim urlopie przydzielony został w lipcu 1938 r. do 213 Eskadry Ćwiczebno-Bombowej w 1 Pułku Lotniczym w Warszawie. W eskadrze tej przeszedł kurs dla strzelców-radiotelegrafistów kolejno na samolotach Fokker F.VIIb/3m, PZL.23 Karaś oraz LWS-6 Żubr. 30 kwietnia 1939 r. zakończył szkolenie i w stopniu kaprala został przeniesiony do 217 Eskadry Bombowej, wyposażonej w dwusilnikowe bombowce PZL.37 Łoś, na których przez kolejne miesiące kontynuował doskonalenie lotniczego fachu.

W związku z mobilizacją jego eskadra przeniosła się dzień przed wybuchem wojny na poddęblińskie lotnisko w Podlodowie, skąd 3 września przesunięto ją na lądowisko w Starej Wsi koło Węgrowa. Dopiero następnego dnia, czyli 4 września, załogi zaczęły startować na zadania bojowe - bombardowanie niemieckiej broni pancernej oraz rozpoznanie. Rosołowski jako strzelec dolny wziął udział w jednym takim locie, wracając szczęśliwie do bazy. 8 września z eskadrą przerzucony został z powrotem do Podlodowa, a dzień później do bazy lotniczej w Wielicku koło Kowla na wschodzie Polski. 10 września został przeniesiony do jednej z 216 Eskadry Bombowej wchodzącej w skład XV Dywizjonu Bombowego (było to spowodowane poniesionymi przez nią znacznymi stratami w zabitych; do 10 września zaginął jeden, zaś poległo aż pięciu strzelców-radiotelegrafistów tej jednostki).

14 września Rosołowski wystartował w załodze: pchor. pil. Wiktor Wojcieszek, ppor. obs. Piotr Kowalski oraz kpr. strz. Marian Grzelak na wyprawę bombową przeciwko niemieckiej broni pancernej w rejonie Zamościa (w trzysamolotowym kluczu Łosi prowadzonym przez dowódcę dywizjonu, kpt. pil. Stanisława Cwynara). Jego załoga zrzuciła celnie bomby w dwóch nalotach, jednakże w drodze powrotnej została ostrzelana przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą i na skutek pogarszającej się widoczności i braku paliwa wylądowała przymusowo z wypuszczonym podwoziem na polu ziemniaków w miejscowości Mukoszyn koło Kamienia Koszyrskiego. Lotnicy zdecydowali, by obserwator, ppor. Kowalski, wyruszył do eskadry po pomoc, zaś pozostała trójka czekała w Mukoszynie na jego powrót. Spędziwszy tam trzy dni Rosołowski, Grzelak oraz Wojcieszek o świcie 17 września zobaczyli radzieckie samoloty, wobec czego postanowili sami spróbować zdobyć paliwo, uratować samolot i dołączyć do swojego dywizjonu. Na resztkach paliwa wystartowali na południowy zachód i lądowali na rżysku kilkanaście kilometrów dalej, koło miejscowości Wielka Głusza. Znaleźli tam tylko nieprzydatną benzynę samochodową oraz spotkali oddziały Wojska Polskiego, a także ewakuujący się na wozie drabiniastym posterunek policji, z którym zabrali się do Kamienia Koszyrskiego. Wkrótce przesiedli się na ciężarówkę, dołączając do kilkunastu żołnierzy 213 Eskadry Bombowej jadących w stronę Warszawy. 20 września w rejonie Dęblina, podczas postoju na posiłek, cała grupa została otoczona przez Niemców i Rosołowski został wzięty do niewoli.

Jako jeniec przewieziony został pociągiem do Radomia i ulokowany w tymczasowym obozie jenieckim na terenie dawnych koszar 74 Pułku Piechoty, gdzie pozostał do października 1939 r. Następnie wyruszył w drogę do stałego obozu, najpierw piechotą do Dęblina, a potem w wagonach bydlęcych koleją przez Częstochowę w głąb Niemiec. Trafił do Stalagu Stalag IIIA w Luckenwalde, skąd wkrótce przeniesiony został do Stalagu XIIA w Limburg an der Lahn, a następnie do Stalagu XIIC w Wiebelsheim. W 1941 r. skierowany został na roboty przymusowe w ogrodnictwie (hodowle sałaty, fasoli etc.) do miejscowości Andernach niedaleko Koblencji. Z innymi jeńcami mieszkał w wieży należącej do dawnych murów miejskich, a pracował pod dozorem uzbrojonego strażnika u Niemca nazwiskiem Georg Weidmann (traktował swych pracowników dobrze, umożliwiając m.in. Rosołowskiemu spotkanie z rodziną, która przyjechała go odwiedzić aż z Bydgoszczy). Później przeniesiony został do pobliskich miejscowości Lasserg oraz Küttig, gdzie również pracował u gospodarzy rolnych. Rosołowski wyzwolony został w Küttig 28 lutego 1945 r. przez armię amerykańską i wkrótce w dużej grupie jeńców został przeniesiony na teren Luksemburga. Tam dzięki doskonałej znajomości języka niemieckiego przyjęto go do pracy w 307 Drużynie UNRRA (307 Team UNRRA), czyli Agendy ONZ ds. Pomocy i Odbudowy). Zajął się zaopatrywaniem w żywność podległych mu osób przesiedlonych oraz organizowaniem transportów repatriacyjnych do Polski - przygotował łącznie pięć grup składających się głównie z Polaków, Ukraińców i Rosjan.

Do Polski powrócił po zakończeniu pracy w UNRRA, 25 lipca 1946 r. przybywając do Bydgoszczy. Prawie od razu znalazł zatrudnienie w Polskich Liniach Lotniczych "LOT" w Warszawie na Okęciu jako pracownik radiostacji portowej. Odpowiadał za sprowadzanie na lotnisko samolotów oraz udzielanie zgody na ich start i lądowanie. Na własną prośbę w kwietniu 1947 r. został przeniesiony na takie samo stanowisko do Bydgoszczy. Mimo ponawianych próśb nie został włączony do personelu latającego, a wraz z pogłębianiem się stalinizmu jako przybyłego z Zachodu spotykały go coraz to nowe nieprzyjemności - najścia w domu i wezwania do Urzędu Bezpieczeństwa. Nękania ustały dopiero w okresie "odwilży" po październiku 1956 r. Na początku 1960 r. w wyniku konfliktu z kierownikiem portu lotniczego w Bydgoszczy otrzymał wypowiedzenie i nie próbował już wrócić do Polskich Linii Lotniczych "LOT". Szybko znalazł za to zatrudnienie w bydgoskich Zjednoczonych Zakładach Urządzeń Jądrowych "Polon". Początkowo był starszym mistrzem działu montażu elektronicznego, a następnie przeniesiony został na stanowisko szefa rozdzielni elektronicznej, a potem także pakowni. Przez wszystkie lata pracował przy produkcji rentgenoradiometrów (urządzeń przeznaczonych do pomiaru dawek promieniowania gamma) serii DP przeznaczonych dla Związku Radzieckiego. Równocześnie był zatrudniony na pół etatu jako instruktor w Lidze Obrony Kraju, przygotowując przedpoborowych do służby w wojskach łączności. Na emeryturę odszedł po 20 latach pracy w "Polonie", 28 lutego 1980 r.

Rosołowski począwszy od lat pięćdziesiątych zajmuje się krótkofalarstwem (jedynie w latach osiemdziesiątych zawiesił swą działalność, bezpośrednio po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego). W czasie swej kariery nawiązał ponad 7500 połączeń z wszystkimi kontynentami świata. Wielokrotnie brał udział w krajowych i międzynarodowych zawodach wieloboju łączności, początkowo jako zawodnik, później również jako sędzia. Był kierownikiem bydgoskiego radioklubu SP2KAE, a w Zarządzie Wojewódzkim Polskiego Związku Krótkofalowców zajmował stanowisko kierownika biura. Należał do grupy najstarszych, wciąż czynnych krótkofalowców w Polsce. Pracował na radiostacji Icom IC-701 produkcji japońskiej, od 1958 r. posługiwał się indywidualnym znakiem SP2UT.

W latach powojennych pracował społecznie na rzecz utrwalania pamięci o polskich lotnikach. Jest autorem licznych artykułów historycznych, publikowanych tak w prasie lokalnej jak i w wydawanych przez Stowarzyszenie Lotników Polskich "Skrzydłach". Swe zbiory (fotografie i dokumenty) przekazał w darze bydgoskiemu Muzeum Tradycji Pomorskiego Okręgu Wojskowego. Dla muzeum tego sprowadził także liczne eksponaty i pamiętniki, namawiając swych kolegów, absolwentów SPLdM: Bazylego Chmaruka, Franciszka Janika (obaj ze Stanów Zjednoczonych), Michała Kowalskiego (z Kanady) oraz Jakuba Bargiełowskiego (z Australii) do przekazania do Polski części swych zbiorów. Prowadził także długoletnią współpracę ze Studenckim Kołem Naukowym Lotników przy Instytucie Lotnictwa Politechniki Rzeszowskiej. W latach powojennych zorganizował na terenie Polski pięć zjazdów absolwentów Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich - odbywały się w Bydgoszczy, Warszawie oraz Krośnie. Za swoją powojenną pracę odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Srebrnym Krzyżem Zasługi, Srebrnym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju oraz medalami pamiątkowymi.

Porucznik Roman Rosołowski zmarł 20 kwietnia 2013 r. w Bydgoszczy, przeżywszy 93 lata. Został pochowany na Cmentarzu Nowofarnym przy ul. Artyleryjskiej w Bydgoszczy.

Wojciech Zmyślony