Polskie Siły Powietrzne w II wojnie światowej
Jan Pudelewicz

Jan Pudelewicz

Jan Kazimierz Pudelewicz urodził się 13 stycznia 1916 r. w miejscowości Wygoda w późniejszym powiecie inowrocławskim (rodzice: Kacper i Elżbieta z domu Piątek). Miał o osiem lat starszego brata Leona, potem inżyniera elektryka i oficera rezerwy. Jan uczęszczał do Państwowego Gimnazjum Męskiego im. Jana Kasprowicza, gdzie uzyskał świadectwo dojrzałości. Przygodę z lotnictwem rozpoczął jeszcze w cywilu, uczestnicząc od 1 czerwca do 28 lipca 1936 r. w kursie motorowym w Szkole Pilotażu LOPP w Aleksandrowicach koło Bielska. Nauka odbywała się na RWD-8, a jego instruktorem był kpt. Władysław Kułakowski.

Po maturze Pudelewicz zdecydował się na zawodową służbę wojskową, planując zostać oficerem lotnictwa. We wrześniu 1936 r. rozpoczął szkolenie rekruckie w piechocie. 3 stycznia 1937 r. został przeniesiony do Szkoły Podchorążych Lotnictwa. Po pierwszym roku nauki trafił do grupy uczniów-pilotów, a wiosną 1939 r. ukończył specjalizację myśliwską w Szkole Pilotażu w Ułężu.

Po zakończeniu szkolenia myśliwskiego, ale jeszcze przed formalnym ukończeniem SPL i promocją oficerską, został skierowany na praktykę, którą musiał odbyć każdy młody pilot po szkole lotniczej. 19 czerwca 1939 r. w grupie 12 podchorążych ze swojego rocznika przybył do III/3 Dywizjonu Myśliwskiego w 3 Pułku Lotniczym na lotnisku Ławica w Poznaniu. Pudelewicz został przydzielony do 132 Eskadry Myśliwskiej, dowodzonej przez kpt. Franciszka Jastrzębskiego. Po okiem dowódcy eskadry młodzi piloci rozpoczęli pierwsze loty, w których oceniał on młody narybek. Jak wspominał jeden z tych podchorążych, Jan Maliński, mieli oni wykonać ściśle zaprogramowaną wiązankę akrobacji, a po niej natychmiast lądować. Prawie wszyscy popełniali jakieś drobne błędy, za wyjątkiem Pudelewicza, który wykonywał ćwiczenie pilotażowe idealnie.

Lato 1939 r. upłynęło nowym lotnikom na ćwiczeniu lotów grupowych, treningowych walkach z kolegami z eskadry, pozorowanych atakach na lekkie bombowce PZL.23B Karaś i ćwiczeniu pilotażu bez widoczności na PWS-16 z zakrytą kabiną. Wolny czas można było spędzać na przystani pułkowej nad pobliskim jeziorem Kiekrz, gdzie korzystano z żaglówek, lub w centrum Poznania.

Rankiem 24 sierpnia 1939 r. na Ławicę nadszedł rozkaz o alarmowej mobilizacji jednostek 3 Pułku Lotniczego. Personel III/3 Dywizjonu przygotował 22 myśliwce PZL P.11c do odlotu na lotnisko polowe. Rozkaz taki nadszedł rankiem 31 sierpnia i o godz. 6:00 prawie wszystkie myśliwce odleciały do Dzierżnicy koło Nekli. W Ławicy pozostały trzy myśliwce PZL P.11c w ramach tzw. zasadzki (wydzielonego klucza operującego poza bieżącym lotniskiem dywizjonu) dowodzonej przez ppor. Mikołaja Gudelisa-Kosteckiego. Jego podkomendnymi byli dwaj piloci: pchor. Jan Pudelewicz oraz kpr. Wawrzyniec Jasiński. Samoloty zasadzki stały w jednym z hangarów.

Od rana 1 września trójka pilotów oczekiwała w gotowości bojowej przy samolotach na meldunki z sieci dozorowania oraz rozkaz przechwycenia ewentualnych intruzów. Około godz. 12:30 w rejon Poznania nadleciała wyprawa 30 Heinkli 111H z jednostki II./KG 26, które miała zbombardować lotnisko Ławicę, poznański Dworzec Główny oraz poligon Biedrusko. Wyprawa nie została dostrzeżona przez sieć posterunków wczesnego ostrzegania i dlatego klucz Kosteckiego startował z hangaru, kiedy bomby spadały na płytę lotniska. Pudelewicz wzbił się w powietrze jako ostatni, ponieważ w jego "jednastce" nie chciał zaskoczyć silnik. Trójce lotników nie udało się prawdopodobnie przechwycić bombowych Heinkli, natomiast gdzieś pomiędzy Poznaniem a Swarzędzem z zaskoczenia zaatakowali kilka Messerschmittów 109 z grupy myśliwskiej II./ZG 1. Przypuszczalnie w pierwszym ataku Gudelis-Kostecki trafił Messerschmitta, którego pilot wyskoczył na spadochronie w rejonie Swarzędza, gdzie dostał się do niewoli. Jego samolot łagodnym lotem, z pracującym silnikiem, poleciał w stronę Poznania i rozbił się na nadwarciańskich wałach. Manewrowa walka powietrzna przesunęła się na wschód, w rejon pomiędzy Kostrzynem Wielkopolskim i Wierzycami. Jeden z niemieckich pilotów próbował zaatakować PZL P.11c pilotowanego przez Pudelewicza, jednak został w porę zaatakowany i zestrzelony przez Jasińskiego. Samolot w korkociągu rozbił się niedaleko Jezierc, a lotnik zginął. W walce tej Pudelewiczowi na tzw. liście Bajana zaliczono prawdopodobne zestrzelenie Messerschmitta wspólnie z Jasińskim. Po walce polski klucz wrócił na Ławicę, skąd około godz. 14:00 odleciał na lotnisko dywizjonu w Dzierżnicy. Tego samego dnia zapadła decyzja wysłania pod Kalisz złożonej z pięciu samolotów zasadzki. Wybór padł na 132 Eskadrę, która wysłała około siedmiu pilotów, w tym Pudelwicza. Pięć PZL P.11c poleciało tam około godz. 16:00 i wylądowało na lotnisku Janków.

2 września piloci zasadzki wykonali kilka startów alarmowych, nasłuchując z ziemi wrogich samolotów, co nie przyniosło jednak żadnych rezultatów. Dopiero późnym popołudniem, około godz. 15:00, po starcie na telefoniczny alarm z pobliskiego majątku lotnicy przechwycili dziewięć Heinkli 111P z jednostki 1./KG 27, powracających do Niemiec. Bombowce zaatakowali kpt. Franciszek Jastrzębski i pchor. Jan Pudelewicz. Każdemu z nich zaliczono zestrzelenie jednego z samolotów, które rozpoznali jako Junkersy 86. W wyniku ataku klucza PZL P.11c uszkodzony został Heinkel He 111P z I./KG 27, który wylądował ze schowanym podwoziem na macierzystym lotnisku, odnosząc uszkodzenia ocenione na 30%. Na jego pokładzie zginął mechanik Ogefr. Max Schulz.

Według przekazu Mirosława Nowaka ze 131 Eskadry, 5 września po południu Pudelwicz po starcie z Osieka Małego miał zestrzelić He 111, którego załoga wyskoczyła na spadochronach. Informację tę trudno przyporządkować do konkretnej walki, bowiem III/3 Dywizjon trzykrotnie tego dnia walczył z Heinklami, ale żadnego z nich nie zestrzelił. Poznańskie myśliwce zaatakowały jedną z eskadr He 111H z pułku bombowego I./KG 152, który w sile 29 samolotów operował m.in. nad Kołem (ich lot trwał od godz. 16:43 do 19:20). Niemieccy lotnicy meldowali o krótkich starciach z PZL-ami w rejonie Koło-Kutno-Dobra. W wyniku tych ataków oraz ostrzału artylerii przeciwlotniczej trzy He 111 powróciły z licznymi niegroźnymi trafieniami. Jeden bombowiec został zestrzelony przez opl. W porze popołudniowej doszło do kolejnych walk pilotów III/3 Dywizjonu z Heinklami z II./KG 26, które bombardowały cele kolejowe w rejonie Konin-Koło-Dąbie-Uniejów oraz Konin-Turek-Koło-Września. Między Kołem a Wrześnią polskie myśliwce bezskutecznie atakowały dziewięć He 111H z eskadry 6./KG 26. W kolejnej potyczce dziewięć He 111H z 4./KG 26 (Niemcy wykonywali zadanie w godz. od 16:25 do 18:31) zostało zaatakowanych najpewniej około godz. 17:30 przez sześć PZL-i w trójkącie Koło-Września-Dąbie koło Gniezna. W wyniku walki jeden z Heinkli 111H z 4./KG 26 został uszkodzony (unieruchomienie silnika), ale poprawnie wylądował na własnym lotnisku, a drugi został lekko uszkodzony.

Od rana 6 września zmieniające się klucze III/3 Dywizjonu osłaniały przemarsz oddziałów Armii "Poznań". O godz 6.00 rano wystartowały dwa klucze ze 132 Eskadry, które miały patrolować jeden z odcinków rzeki Warty. Pierwszy z nich operował na wysokości 3000 metrów, a drugi - w składzie którego leciał Pudelewicz - na 5000 metrów. Po godzinie oba klucze spotkały samotnego Dorniera Do 17Z F1+JA z jednostki Stab/KG 76, wykonującego rozpoznanie. Niemieccy lotnicy zameldowali, że o godz. 7:10 na zachód od Turku zaatakowało ich sześć myśliwców. Pilot Dorniera zanurkował i lotem koszącym uciekł w stronę linii frontu. O godz. 8:10 trafiony 32 pociskami (w statecznik, kadłub, skrzydłowy zbiornik paliwa, opony) samolot wylądował na lotnisku Breslau-Schöngarten (Wrocław-Strachowice) z rannym obserwatorem Oblt. Gottfriedem Thilo.

Po południu 7 września, na kolejnym lotnisku w Ostrowach koło Krośniewic, dowódca III/3 Dywizjonu Myśliwskiego mjr Mieczysław Mümler odczytał w czasie apelu rozkaz, przekazany mu ze sztabu lotnictwa Armii "Poznań". Zgodnie z nim podchorążowie, którzy przybyli do jednostki w czerwcu 1939 r. zostali promowani na podporuczników ze starszeństwem 1 sierpnia 1939 r. W 132 Eskadrze rozkaz ten dotyczył m.in. Jana Pudelewicza.

8 września lotnicy dywizjonu odpoczywali, mechanicy przeprowadzali bieżące naprawy samolotów. Wieczorem większość samolotów dywizjonu przeleciała na lotnisko Lubień, również w rejonie Krośniewic. Przed godz. 17:00 około sześciu poznańskich PZL P.11c wystartowało z Lubienia do Ostrowów, ponieważ obawiano się, że to pierwsze lotnisko zostało rozpoznane przez Luftwaffe. W trakcie lotu myśliwce zostały zaatakowane przez Messerschmitty 109 z dwóch eskadr 1.(J)/LG 2 i 3.(J)/LG 2, które w rejonie Włocławek-Płock-Kutno prowadziły swobodne polowanie. Wywiązała się walka na małej wysokości, do której przyłączył się również ppor. Stefan Wapniarek, który kilka minut wcześniej z kluczem ze 132 Eskadry wrócił z lotu rozpoznawczego i wobec pojawienia się wroga alarmowo wzbił się w powietrze. W trackie starcia zostały trafione trzy "jedenastki", w tym maszyna Pudelewicza. On sam został ranny w rękę, a w jego samolocie została rozbita tablica przyrządów, manetka gazu i przełącznik radia. Pudelewicz wylądował poprawnie w Ostrowach i zgłosił zestrzelenie jednego Bf 109 (zniszczenie drugiego meldował Wapniarek). Niemcy w walce istotnie utracili jednego Bf 109E z 3.(J)/LG 2 (pilotował go Uffz. Loy), który doleciał aż w rejon Stargardu i wylądował na brzuchu koło miejscowości Augustwalde (obecnie Rębusz). Według jednego zapisu w dokumentach Niemiec posadził samolot przymusowo z powodu awarii kompasu, a jego uszkodzenia samolotu oceniono na 30%. Druga adnotacja podaje, że Messerschmitt wylądował "przymusowo po walce powietrznej", a jego uszkodzenia wyniosły aż 90%, co oznacza, że nie nadawał się do naprawy. Tak czy inaczej, większość uszkodzeń Messerschmitta wynikała zapewne z przymusowego lądowania, natomiast Pudelewiczowi zestrzelenie to zaliczono jako pewne (na skutek pomyłki, na tzw. liście Bajana zapisano je pod datą 11 września).

Ranny Pudelewicz miał zostać odwieziony do szpitala w Warszawie, jednak 10 września droga do stolicy od zachodu już była odcięta, więc umieszczono go w szpitalu w pobliskim Iłowie. Tam 18 września dostał się do niewoli. Otrzymał numer jeniecki 32008/XIIIA, co wskazuje na początkowy pobyt w żołnierskim obozie jenieckim Stalag XIIIA w Sulzbach-Rosenberg niedaleko Norymbergi. Następnie został przeniesiony do obozu oficerskiego Oflag IIB w Arnswalde (obecnie Choszczno na Pomorzu Zachodnim), a potem do pobliskiego Oflagu IIC w Woldenbergu (obecnie Dobiegniew). Tam, wśród blisko 6000 jeńców, spotkał brata, także wziętego do niewoli w czasie kampanii wrześniowej. W Woldebergu Pudelewicz spędził większą część wojny.

W związku ze zbliżaniem się od wschodu frontu, 24 stycznia 1945 r. Niemcy ewakuowali obóz marszem na wschód. Jeńców podzielono na dwie kolumny marszowe: "Wschód" (złożone z I, II i III batalionu) i "Zachód" (IV, V i VI batalion). Bataliony I, II, III i IV zostały uwolnione przez Armię Czerwoną jeszcze w styczniu. Bataliony V i VI, z którymi maszerował Pudelewicz, ewakuowały się przez Barlinek (Berlinchen), Pyrzyce (Piritz), Szczecin, Prenzlau i Parchim. Po blisko 470-kilometrowej wędrówce pieszej, 10 marca 1945 r. polscy jeńcy dotarli do Oflagu XD w Hamburgu-Fischbeck, gdzie zostali dokwaterowani do oficerów belgijskich. 27 kwietnia obóz po raz kolejny ewakuowano do Pöhls koło Lubeki. Jeńców zakwaterowano w miejscowych gospodarstwach, głównie w stodołach. 3 maja 1945 r. do Pöhls wkroczyły czołgi 2 Armii Brytyjskiej (2nd Army), które oswobodziły Polaków, w tym Pudelewicza. Po zakończeniu wojny oficerów rozdzielono i ulokowano w prywatnych domach mieszkańców Pöhls oraz pobliskich wsi: Rehorst i Heilshoop.

Z powodu nałożonego przez brytyjskie władze okupacyjne zakazu poruszania się samochodami i motocyklami przez Niemców, wielu byłych robotników przymusowych i jeńców polskich kupowało maszyny za bezcen. Wykorzystywane były do poruszania się po lokalnych drogach, które w rejonie Heilshoop choć asfaltowe, były wąskie i kręte. 23 czerwca 1945 r. na szosie koło Heilshoop Jan Pudelewicz prowadząc motocykl uległ wypadkowi, zderzając się z jadącym z naprzeciwka jednośladem. W wyniku kolizji został wyrzucony do przodu i doznał zmiażdżenia twarzy. Zmarł w kilka godzin potem w szpitalu w Lubece.

Podporucznik pilot Jan Pudelewicz został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari (nr 12075). Nie udało się ustalić jego miejsca pochówku.

Data
Samolot
Jednostka
Zniszczony
na pewno
Zniszczony
prawdo-
podobnie
Uszkodzony
01.09.1939 P.11c 132 Eskadra   1/2 x Bf 109  
02.09.1939 P.11c 132 Eskadra "Ju 86"    
11.09.1939 P.11c 132 Eskadra Bf 109    
   
Razem
2
1/2
0

Łukasz Łydżba, Wojciech Zmyślony