Polskie Siły Powietrzne w II wojnie światowej
Józef Kędziora

Józef Kędziora

Józef Kędziora przyszedł na świat 14 lutego 1919 r. w Poznaniu. Jego rodzicami byli Jan - urzędnik - i Emilia z domu Wielinka. Miał o dwa lata młodszego brata Romana (w przyszłości także lotnika). Rodzina mieszkała przy ul. Focha 65. W rodzinnym mieście Józef uczęszczał najpierw do szkoły powszechnej, a następnie do Państwowego Gimnazjum im. Ignacego Paderewskiego, w którym naukę przerwał po ukończeniu czwartej klasy w 1935 r. 15 sierpnia 1936 r. rozpoczął naukę w Szkole Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Bydgoszczy. Od 1 do 31 lipca 1937 r. odbył kurs szybowcowy w Ustianowej. W roku następnym ukończył kurs pilotażu podstawowego (od 1 czerwca do 30 października) z wynikiem bardzo dobrym. To pozwoliło młodemu adeptowi lotnictwa zakwalifikować się na kurs myśliwski w Szkole Pilotażu w Ułężu, trwający od 15 kwietnia do 15 czerwca 1939 r. Ukończył go z wynikiem dobrym.

15 czerwca 1939 r., po pomyślnym ukończeniu Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich, został skierowany do odbycia praktyki, a następnie służby w 114 Eskadrze Myśliwskiej IV/1 Dywizjonu Myśliwskiego na lotnisku Okęcie. Miał wtedy stopień starszego szeregowca. Latem 1939 r. piloci dywizjonu, zwłaszcza nowo przybyli, trenowali grupowe walki powietrzne, loty w kluczach itp., których nie uczono w szkołach lotniczych, a dopiero w jednostkach liniowych. W nocy z 24 na 25 sierpnia została ogłoszona alarmowa mobilizacja lotnictwa polskiego. IV/1 Dywizjon wraz z III/1 Dywizjonem z 1 Pułku Lotniczego zostały wcielone do Brygady Pościgowej, której zadaniem było obrona stolicy przed nalotami Luftwaffe. Lotnicy w ciągu kilku godzin przygotowali maszyn do wylotu na lotniska polowe. Sprzęt, paliwo i amunicja zostały załadowane na ciężarówki. Pilotom wydano nowe sorty mundurowe, mogli pobrać nowe kombinezony, rękawice lotnicze, broń osobistą itp.

Na rozkaz przełożonych, dowódca IV/1 Dywizjonu kpt. Adam Kowalczyk chciał pozostawić w tyłowej Bazie Lotniczej nr 1 część młodych pilotów, którzy w czerwcu przybyli do 1 Pułku i nie zdążyli odbyć pierwszej części pełnego przeszkolenia lotniczego w jednostkach. Powodem tego było oszczędzanie silników myśliwców PZL P.11, których resurs był bliski wyczerpania oraz krótki dwumiesięczny pobyt lotników w pułku, który przerwała wojna. W 114 Eskadrze mieli to być: Benedykt Dąbrowski, Józef Kędziora, Bolesław Olewiński i Jerzy Zieliński, którzy przybyli do dywizjonu w czerwcu, ale nie zdążyli przejść pełnego programu przeszkolenia bojowego. Dzięki wstawiennictwu dowódcy 114 Eskadry, kpt. Juliusza Freya, wspomniani myśliwcy pozostali w jednostce. 29 lub 30 sierpnia samoloty IV/1 Dywizjonu odleciały na lotnisko polowe należące do folwarku Poniatów, a pozostały personel lotniczy dotarł tam rzutem kołowym.

1 września 1939 r. IV/1 Dywizjon wziął udział w odpieraniu porannego nalotu Luftwaffe skierowanego na różne cele w rejonie Warszawy. Nie wiadomo, czy Józef Kędziora był w grupie pilotów, która uczestniczyła w tych porannych walkach. Sam Kędziora podawał, że wykonał 6 lotów bojowych i wspólnie ze swoim kluczem brał udział w zestrzeleniu Messerschmitta 110. Można przypuszczać, że wspomniane zestrzelenie zostało zgłoszone i uzyskane 1 września w popołudniowej bitwie lotniczej w okolicach Warszawy (trwającej od ok. godz. 16:45 do 17:30). Tego dnia trzysamolotowy klucz ze 114 Eskadry, prowadzony przez por. Mariana Szalewicza, z Kędziorą i trzecim nieustalonym pilotem, nad Warszawą miał zestrzelić Messerschmitta 110. Tzw. komisja Bajana w 1945 r. zaklasyfikowała je jako zwycięstwo prawdopodobne, przypisując po jednej trzeciej zwycięstwa Szalewiczowi oraz dwóm nieustalonym pilotom. Trójka polskich pilotów mogła uszkodzić jednego z dwóch Bf 110 z jednostki I./ZG 1, która jako ostatnia pojawiła się nad Warszawą i osłaniała odwrót Heinkli 111P z pułku bombowego KG 27. Niemiecka jednostka odnotowała wieczorem ze swojego stanu ubytek jednego myśliwca, który został uszkodzony w nieznanych okolicznościach, a kolejna maszyna prawdopodobnie wróciła z drobnymi uszkodzeniami i była niesprawna przez kilka dni. Pierwszy spisany ze stanu jednostki Messerschmitt mógł należeć do dowódcy I./ZG 1, Maj. Friedricha Hutha, który w jednym z wrześniowych lotów musiał przymusowo lądować (być może z powodu uszkodzeń) na terenie zajętym przez Wehrmacht. Samolot zapalił się, a strzelec-radiotelegrafista Josef Schauster po wydostaniu się ze swojego tylnego stanowiska, sprawnie wskoczył na skrzydło i szybko wyciągnął pilota z kabiny. Myśliwiec mógł zostać uszkodzony i wymagał remontu lub został całkowicie zniszczony.

W nocy z 3 na 4 września IV/1 Dywizjon przeniósł się z Poniatowa do Radzikowa (na zachód od Warszawy). Stamtąd Kędziora późnym popołudniem 4 września wystartował przeciwko niemieckim samolotom, na radiowy lub telefoniczny rozkaz dowództwa Brygady Pościgowej, w grupie kilkunastu maszyn IV/1 Dywizjonu. Podczas startu do tego lotu omal nie doszło do wypadku. Podczas wznoszenia pilot zahaczył skrzydłem o stóg siana, ale na szczęście błyskawicznie wyrównał lot swojego PZL P.11 i nieuszkodzonym samolotem uczestniczył w zadaniu. W kolejnych dniach Józef Kędziora razem z dywizjonem przenosił się na kolejne lotniska polowe począwszy od Lublina, aż po ostatnie wrześniowe lotnisko dywizjonu - Denysów koło Brzeżan. 17 września po ataku Armii Czerwonej na Polskę ostatnie samoloty dywizjonu odleciały do Rumunii, a rzut kołowy skierował się tam drogą naziemną. W nim jechał Józef Kędziora, który 11 września został awansowany na kaprala.

20 września na rozkaz dowódcy Brygady Pościgowej Kędziora przekroczył granicę polsko-rumuńską w Kutach. Po przybyciu transportem do Bukaresztu, został odesłany do obozu w Urziceni, gdzie przebywał przez trzy tygodnie. Następnie udał się do Bukaresztu, gdzie po otrzymaniu paszportu w polskim konsulacie, udał się do miejscowości Balcic (obecnie Bałczik w Bułgarii) nad Morzem Czarnym. Stamtąd do Francji przedostał się drogą setek polskich lotników: statkiem "Ajos Nikolaos" wypłynął w rejs do Bejrutu, a tam przesiadł się na "Ville de Strasbourg", którym 29 października dotarł do Marsylii. W grupie podoficerów i podchorążych został odesłany do koszar w Istres (przybył tam 1 listopada), gdzie spędził kilka tygodni, czekając na organizację docelowej bazy lotniczej dla Polaków.

W grudniu 1939 r. Kędziora został przeniesiony do Centrum Wyszkolenia Lotnictwa w Lyon-Bron. 6 marca do bazy lotniczej w Rennes przybyła grupa ponad 130 lotników pod dowództwem mjr. pil. Jana Białego, gdzie rozpoczęli szkolenie. Wśród nich znajdowało się pięciu myśliwców, m.in. kpr. Józef Kędziora. Po ataku Niemiec na Francję ppor. Antoni Kolubiński 14 maja stworzył klucz myśliwski, który miał osłaniać Rennes. W jego skład weszli: ppor. Tadeusz Andersz, ppor. Tadeusz Hojden oraz kpr. Józef Kędziora. Od tej pory przy jedynym sprawnym samolocie Dewoitine 501 Polacy dyżurowali na zmianę od rana do zmierzchu. Klucz startował na alarm trzykrotnie (dwa razy Kolubiński, raz Andersz), ale do spotkań z niemieckimi samolotami nie doszło.

30 maja 1940 r. na lotnisku Rennes doszło do tragedii. Polscy podoficerowie z klucza broniącego to miasto zostali zakwaterowani w stajniach.Kędziora, nie mogąc znieść panującego w nich zapachu, położył się na płycie lotniska i zasnął. Kołujący po pasie startowym Bloch MB 200 (z francuską załogą: S/Lt Rapier, Sgt Guenard i Sgt Charbonnier) najechał na śpiącego Polaka. Ciężko ranny pilot został przewieziony do szpitala, w którym następnego dnia zmarł.

Kapral pilot Józef Kędziora został pochowany na cmentarzu w Rennes, skąd po wojnie ekshumowano go na Polski Cmentarz Wojenny w Grainville-Langannerie.

Łukasz Łydżba