Józef Fuśniak
Józef Fuśniak urodził się 10 maja 1922 r. w Warszawie, w rodzinie Franciszka i Zofii z domu Skalskiej. Edukację rozpoczął w szkole powszechnej w Spale, a w 1935 r. wstąpił do Korpusu Kadetów nr 1 we Lwowie. Potem przeniósł się do Korpusu Kadetów nr 2 w Rawiczu. Po ukończeniu czterech klas zrezygnował z nauki na rzecz służby zawodowej w Wojsku Polskim. 16 sierpnia 1938 r. wstąpił do Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Bydgoszczy, przeniesionej jesienią tego roku do Krosna. Podczas pierwszego roku nauki szkolił się w Świeciu. Został wytypowany do grupy przyszłych pilotów, w związku z czym latem 1939 r. ukończył kurs szybowcowy w Wojskowym Ośrodku Szybowcowym w Ustianowej w Bieszczadach. Wybuch wojny zastał go w Moderówce koło Krosna, gdzie jego grupa była szkolona w pilotażu podstawowym na samolotach RWD-8.
Po 1 września 1939 r. szkolenie przerwano, a Fuśniak z kolegami ze szkoły małoletnich został ewakuowany pociągiem na południowy wschód Polski. W dniu sowieckiej agresji na Polskę, 17 września, na rozkaz przełożonych przekroczył granicę Rumunii. Został skierowany dla obozu dla internowanych w mieście Slatina. Szybko uciekł stamtąd, by przedostać się do formowanego na Zachodzie Wojska Polskiego. Dotarł do Bukaresztu, a następnie do miejscowości Balcic (obecnie Bałczik w Bułgarii) nad Morzem Czarnym. 5 listopada 1939 r. w dużej grupie polskich lotników odpłynął stamtąd na Maltę na pokładzie statku „Patris”. Po przesiadce w porcie Valetta na statek „Franconia” wyruszył w dalszą drogę do Francji. Do Marsylii dotarł 19 listopada.
Fuśniak skierowany został do przydzielonej Polakom bazy Lyon-Bron, w której w grudniu 1939 r. zorganizowano Centrum Wyszkolenia Lotnictwa. Przez szereg tygodni czekał tam bezczynnie na rozwój wypadków. Wreszcie w styczniu 1940 r. zgłosił się na wyjazd do polskiego lotnictwa tworzonego w Wielkiej Brytanii. 26 lutego 1940 r. statkiem dotarł do Southampton, skąd przewieziono go do Centrum Lotnictwa Polskiego w bazie RAF Manston. 30 maja został przeniesiony z całym ośrodkiem do Blackpool. 24 czerwca 1940 r. dostał przydział do jednostki wyszkolenia bojowego 18 Operational Training Unit (18 OTU) w Hucknall, gdzie szkoliły się załogi polskich samolotów bombowych. Służył tam jako żołnierz personelu naziemnego bez specjalności (aircrafthand). W listopadzie 1940 r. ośrodek ten przeniesiono do Bramcote.
Jako przedwojenny uczeń-pilot Fuśniak został skierowany 5 kwietnia 1941 r. na kurs wznawiający do szkoły pilotażu początkowego 15 Elementary Flying Training School w Carlisle, gdzie latał na samolotach Magister. 10 maja 1941 r. został przeniesiony do Bazy Sił Powietrznych w Blackpool, a 18 czerwca do szkoły pilotażu podstawowego 3 Service Flying Training School w South Cerney. Rozpoczął tam szkolenie na dwusilnikowych samolotach Oxford. W czasie tego kursu ciężko zachorował na grypę i trafił do szpitala. Po wyzdrowieniu nie zaliczył pomyślnie badań lotniczo-lekarskich dla pilotów, w związku z czym odesłany został do Bazy Sił Powietrznych w Blackpool na rekonwalescencję. Nie chcąc ponownie przebywać bezczynnie na ziemi zgłosił się na szkolenie dla strzelców pokładowych, które trwało znacznie krócej i nie wymagało perfekcyjnego stanu zdrowia. Odbył je w Centrum Wyszkolenia Ziemnego w Blackpool.
25 września 1941 r. Fuśniak dostał przydział do znanego mu już 18 OTU w Bramcote, gdzie rozpoczął kurs zgrywania załóg jako tylny strzelec. 30 stycznia 1942 r. wystartował na treningowy lot na pokładzie Wellingtona I G (N2848). Resztę załogi stanowili: instruktor kpt. pil. Czesław Kujawa oraz kursanci: ppor. pil. Jerzy Polczyk, por. obs. Tadeusz Biegański, sierż. rtg. Jan Sadowski i kpr. strz. Jan Tokarzewski. W czasie lotu załogę zaskoczyła śnieżyca, przez co lotnicy całkowicie stracili orientację. Bezskutecznie próbowali obrać kurs do bazy na podstawie nawigacji wzrokowej. O godz. 12:15, przy minimalnej widzialności, ich Wellington zderzył się z wysokim na prawie dwa metry kamiennym murem stojącym na wzgórzu Buckden Pike w hrabstwie Yorkshire. Samolot przekoziołkował kilkaset metrów po wzgórzu, całkowicie rozbijając się. Czterech lotników zginęło na miejscu, zaś piąty - sierż. rtg. Jan Sadowski - został ciężko ranny. Fuśniak został wyrzucony na śnieg z oderwanego od kadłuba tylnego stanowiska strzeleckiego i doznał złamania lewej nogi. Mimo ogromnego bólu owinął rannego towarzysza w spadochron, aby uchronić go przed wychłodzeniem. Sam ruszył po pomoc, podpierając się fragmentem rozbitego samolotu. Czołgał się przez kilka godzin za odciśniętymi w śniegu śladami lisa, licząc, że w ten sposób dotrze do farmy lub innego osiedla ludzkiego. Po drodze musiał pokonywać m.in. kamienne murki, co w połączeniu z niską temperaturą, urazem nogi i szokiem po katastrofie czyniło wędrówkę skrajnie trudną. Ostatecznie mocno wyziębiony dotarł do wsi Cray, oddalonej od szczytu Buckden Pike o blisko dwa kilometry w linii prostej. Został tam dostrzeżony przez dwójkę ludzi i przeniesiony do gospody White Lion Inn. Udzielono mu tam pierwszej pomocy, po czym wezwano karetkę. Z powodu zasp na drogach dojechała ona dopiero po pewnym czasie i zabrała rannego strzelca do szpitala Skipton General Hospital. Właściciele gospody powiadomili także służby o czekającym na ratunek we wraku drugim lotniku. Ze względu na trudne warunki atmosferyczne poszukiwania rozbitego samolotu przerwano i rozpoczęto dopiero nazajutrz. Do tego czasu Sadowski zmarł.
Po rekonwalescencji Fuśniak powrócił do 18 OTU, by ukończyć wyszkolenie bojowe. W skład jego nowej załogi weszli: por. pil. Bolesław Peszkowski, por. pil. Cezary Lewicki, por. obs. Kazimierz Kucza, st. szer. rtg. Robert Maliszewski oraz ppor. strz. Piotr Kuderski. Wciąż jako szkoląca się załoga lotnicy ci wykonali lot bojowy w ramach "nalotu tysiąca bombowców" na Bremę nocą z 3 na 4 czerwca 1942 r., w który zaangażowano wiele samolotów z jednostek OTU.
7 lipca 1942 r. załogę przydzielono do 301 Dywizjonu Bombowego „Ziemi Pomorskiej”, stacjonującego w bazie RAF Hemswell. Na pierwszy lot bojowy polecieli nocą z 21 na 22 lipca 1942 r., gdy jako cel wyznaczono Duisburg. Lot przebiegał spokojnie, dopóki samolot nie został złapany w stożek reflektorów. Stało się to już po zrzuceniu bomb na cel. Mimo wykonywanych przez pilota uników Wellington IV GR-G (Z1406) został trafiony i zapalił się. Z powodu uszkodzonego systemu hydraulicznego Fuśniak został uwięziony w tylnej wieżyczce bez możliwości opuszczenia samolotu ze spadochronem. Chwilę potem samolot rozerwała eksplozja. Szczątki maszyny spadły na miasteczko Herne, około 35 kilometrów na wschód od Duisburga. Poległo pięciu członków załogi. Jedynie Fuśniak wyrzucony został siłą eksplozji z samolotu, odnosząc przy tym rany twarzy i ucha. Otworzył spadochron, na którym bezpiecznie opadł ku ziemi. Wylądował wprost na torach kolejowych. Przy lądowaniu doznał kontuzji złamanej parę miesięcy wcześniej nogi. Zwinąwszy spadochron zauważył przejeżdżający pociąg, a po kilkunastu minutach kolejny, który jechał dość wolno. Udało mu się dostać na jeden z wagonów. Jechał nim nocą przez kilka godzin, dopóki na granicy niemiecko-holenderskiej nie został schwytany przez Niemców. Stało się to 22 lipca o godz. 3:15.
Fuśniak trafił początkowo do szpitala Hohe Mark w Oberursel koło Frankfurtu nad Menem, gdzie do 4 sierpnia leczył się w związku z obrażeniami doznanymi na skutek zestrzelenia. Następnie został przeniesiony do Dulagu Luft (również mieszczącego się w Oberursel). Był to przejściowy obóz dla lotników alianckich, w którym gromadzono jeńców i przygotowywano ich do przewiezienia do obozów docelowych w większych grupach. Prowadzono tam również przesłuchania. 11 sierpnia Fuśniak został wysłany w dalszą drogę i po trzech dniach dotarł do obozu Stalag VIIIB w Lamsdorf (Łambinowicach) na Śląsku Opolskim.
Dołączył tam do grupy około 30 innych polskich lotników, głównie podoficerów z dywizjonów bombowych. W 1943 r. był jedną z ofiar niemieckiej represji wobec jeńców trzymanych w Lamsdorf polegającej na zakuwaniu ich w kajdany. W tym samym roku, upatrując w tym szansy na ucieczkę, zgłosił się do pracy fizycznej w kopalni węgla na Górnym Śląsku. Zgodnie z planem na przełomie czerwca i lipca 1943 r. uciekł, zamieniwszy się uprzednio mundurem i tożsamością z innym jeńcem, brytyjskim szeregowcem piechoty Michaelem Alexandrem. Wkrótce schwytano go i doprowadzono do siedziby policji w Jaworznie. Został pobity przez funkcjonariuszy Gestapo, a po ustaleniu prawdziwej tożsamości odesłany do Lamsdorf. W obozie jako karę za ucieczkę wymierzono mu trzy tygodnie karceru. W tym czasie otrzymywał dziennie zaledwie kromkę chleba i kubek wody. Nie miał też materaca, a za toaletę musiało wystarczyć wiadro.
Kilka miesięcy później ponownie zgłosił się do pracy. Tym razem trafił do kopalni grafitu w Czechach. Po raz drugi już uciekł jako brytyjski szeregowiec John Green. I tym razem został schwytany i odstawiony do Stalagu VIIIB. Zaprzestał prób dopiero po ogłoszeniu przez Niemców informacji o losie zbiegów ze Stalagu Luft 3 w Żaganiu: 50 spośród uciekinierów, w tym wszystkich Polaków, po schwytaniu zamordowano (Niemcy do wiadomości podali wersję o zastrzeleniu ich podczas próby ponownej ucieczki).
W związku ze zbliżającym się od wschodu frontem, 2 lutego 1945 r. obóz w Lamsdorf (przemianowany pod koniec 1943 r. na Stalag 344) ewakuowano na zachód. Fuśniak został wysłany w pierwszej grupie jeńców, którzy opuścili obóz. Przez prawie trzy kolejne miesiące wędrował z innymi jeńcami w mrozie po osiem-dziewięć godzin dziennie, pokonując dzień w dzień po kilkadziesiąt kilometrów, nocując w stodołach, nieustannie zmagając się z głodem i wycieńczeniem, znosząc brud, wszy i przemoc niemieckich strażników.
Pod koniec wędrówki Fuśniak zaczął odczuwać silne bóle brzucha, spowodowane (jak się potem okazało) kamieniami żółciowymi. Został z tego powodu odłączony od głównej grupy jeńców i wraz z około 30 chorymi pod strażą podążał w rejon Magdeburga. Oswobodzenia przez armię amerykańską doczekał 16 kwietnia 1945 r. w miejscowości Ditfurt. Po trzech dniach wysłany został transportową Dakotą do Wielkiej Brytanii. Trafił do Bazy Sił Powietrznych w Blackpool, a następnie w Dunholme Lodge. Od 25 stycznia 1946 r. miał przydział do polskiej jednostki zbornej 3 (Polish) Holding Unit w Hucknall i Newton. Po rozformowaniu polskiego lotnictwa, od 13 grudnia 1946 r. służył w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia, w polskiej jednostce demobilizacyjnej 2 Polish Resettlement Unit w Castle Combe.
Józef Fuśniak zakończył służbę w Polskich Siłach Powietrznych w polskim stopniu sierżanta i brytyjskim Warrant Officera. Odznaczony został trzykrotnie Medalem Lotniczym oraz British Empire Medal (jako jeden z sześciu polskich lotników), a także pamiątkowymi odznaczeniami polskimi i sojuszniczymi.
Zdemobilizował się w 1948 r. i przeprowadził do Londynu. Jeszcze w czasie służby w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia ukończył liceum w Newton, a już w cywilu wyuczył się na kreślarza. Początkowo zarabiał na życie w zawodach niewymagających kwalifikacji (m.in. jako pracownik pralni), ale wkrótce podjął pracę w branży technicznej. W 1960 r. uzyskał dyplom inżyniera mechanika, a od 1969 r. był członkiem Związku Inżynierów Mechaników (Member of the Institution of Mechanical Engineers). Przez wiele lat pracował przy projektowaniu elektrowni parowych, wodnych i atomowych. 22 grudnia 1949 r. przyjął obywatelstwo brytyjskie. W 1963 r. odwiedził Polskę.
W 1973 r. jego staraniem na Buckden Pike został wzniesiony pomnik, upamiętniający zabitych w katastrofie towarzyszy. Stojący tam po dziś dzień monument składa się z krzyża, figurki lisa oraz tabliczki z napisem: "Thanksgiving to God, the Parker family and local people and in memory of five Polish RAF airmen who died here on 31/1/42 - buried in Newark - the survivor" ("Dziękując Bogu, rodzinie Parkerów i lokalnej ludności, ku pamięci piątki polskich lotników, którzy zginęli tutaj 31.1.1942 - pochowani w Newark - ocalały").
Sierżant Józef Fuśniak mieszkał w Bexleyheath pod Londynem. W 2016 r. przeprowadził się do domu spokojnej starości w Cambridge. Zmarł 4 lipca 2017 r. w wieku 95 lat. Jego pożegnanie odbyło się w Cambridge Crematorium. Od 30 czerwca 1945 r. był żonaty z Jessicą Blaikie, mieli dwoje dzieci.
Wojciech Zmyślony