Polskie Siły Powietrzne w II wojnie światowej
Stanisław Dąbrowski

Stanisław Dąbrowski

Stanisław Dąbrowski Urodził się 26 marca 1922 r. w Starachowicach w województwie kieleckim (obecnie – świętokrzyskim). Rodzicami jego byli Michał i Albina z Szyprowskich. W rodzinie określano go zwykle skróconą formą imienia – Stach. Jego ojciec walczył w rosyjskiej armii carskiej w czasie I wojny światowej, a następnie w Wojsku Polskim podczas wojny polsko-bolszewickiej w latach 1919–1920. Gdy Stanisław miał rok, jego ojciec dostaj pracę jako technik budowlany przy fabryce amunicji w Skarżysku-Kamiennej (do 1928 r. miasto nosiło nazwę Kamienna). Cała rodzina przeprowadziła się do Skarżyska-Kamiennej, najpierw na Rejów, potem do nowo zbudowanej kolonii robotniczej pod numerem 12, w 1929 r. do trzypiętrowej kamienicy nr 40 m. 27, a w 1934 r. do drugiej takiej kamienicy, nr 41 m. 18. Tam Stach mieszkał aż do wybuchu wojny. Miał o dziewięć lat starszą siostrę Halinę i o cztery lata młodszego brata Jerzego (Jurka).

Pierwsze trzy oddziały szkoły powszechnej ukończył w lokalnym barakowym budynku, a ostatnie trzy oddziały w szkole na Bzinie, odległej o ok. 3 km, do której zwykle jeździł rowerem. Zdawszy wstępny egzamin w 1934 r. zaczął uczyć się w ogólnokształcącym koedukacyjnym Państwowym Gimnazjum im. Augusta Witkowskiego w Skarżysku-Kamiennej. W lipcu 1939 r. zdał małą maturę, a jego młodszy brat Jerzy ukończył pierwszą klasę gimnazjalną.

Stach był bardzo samodzielny i zawsze chciał pokazywać, że inni chłopcy nie są lepsi od niego, czy to w sportach czy też w młodzieńczych wybrykach lub walkach, w nauce jednak nie był jednym z najlepszych uczniów. Lubił pływać, wiosłować na stawie rejowskim, łapać ryby, jeździć rowerem (raz nawet pojechał rowerem do ciotki w Ostrowcu), jeździć na nartach i chodzić samotnie po lasach i starych kamieniołomach, skąd przynosił różne węże, żmije, trytony i jaszczurki. Przez krótki czas należał do harcerstwa, z którym brał udział w obozie letnim na Rejowie. Był też członkiem klubu szybowcowego, gdzie o mało nie stracił życia, gdy jego szybowiec poszedł prosto w górę, poczym zawróciwszy leciał prosto do ziemi. Udało mu się jednak wyprostować lot szybowca i szczęśliwie wylądować.

Latem odwiedzał z rodziną młodszą siostrę mamy w Ostrowcu, która miała trzy córki młodsze od niego; najstarszą siostrę mamy, najpierw w Wołkowysku, a potem w Baranowiczach, która miała dwie sporo starsze od niego córki oraz jednego młodszego syna; oraz braci ojca – jednego w Kamieniu Koszyrskim, który tam był proboszczem, oraz drugiego w Warszawie, który był majorem Wojska Polskiego i miał jedną córkę.

W 1937 r. Stach spędził część wakacji na obozie harcerzy wodnych, spływając kajakami od jeziora Narocz do Wilna. Na ostatnich wakacjach przed wojną, w 1939 r., był w Tatrach w Poroninie koło Zakopanego.

Raz z grupą ludzi udał się piechotą na Kasprowy Wierch, skąd wszyscy mieli wrócić kolejką linową, Jego brat, Jerzy, „już znał” Tatry, więc namówił Stacha na „skrót”, w efekcie czego spóźnili się na stację kolejki. Stach miał pieniądze tylko na jeden bilet powrotny, więc musieli wracać piechotą. Przeszli tego dnia ponad 30 km piechotą, ale wszyscy się ucieszyli z ich szczęśliwego powrotu i odwołali policję, aby ich dalej nie szukała!

W czerwcu 1939 r. Stach przeszedł szkolenie z obrony przeciwlotniczej, a gdy Niemcy napadli na Polskę 1 września 1939 r. został komendantem posterunku obserwacyjnego na dachu kamienicy w Skarżysku-Kamiennej. 6 września, gdy było już słychać niemieckie działa, wraz z ojcem i bratem Jerzym opuścili dom i matkę o 21:30, i wyjechali rowerami z grupą około 40 innych osób na wschód Polski. Nikt nie wiedział, czy wojska widziane w dali były polskie czy niemieckie. Nad ranem Stach zasnął na rowerze i gdy droga skręciła w prawo on pojechał prosto, a przejechawszy przez rów uderzył głową w płot i tak się obudził. Rano przekroczyli Wisłę koło Lipska przez most, który kilka minut później został zburzony przez niemieckie bombowce. Przejechawszy przez Lublin zatrzymali się na posiłek w Piaskach Lubelskich, gdzie ktoś ukradł Stacha rower, więc musiał pójść na piechotę do stacji kolejowej w Trawnikach, gdzie złapał pociąg do Kowla, a stamtąd do Rożyszcz, skąd dojechał furmanką do Wiszenek, gdzie jego stryj był proboszczem. Przybył tam 12 września, dzień wcześniej niż jego ojciec i brat Jerzy.

17 września sowieckie wojska przekroczyły granicę Polski i kilka dni później przeszły przez Wiszenki. Nikt ich nie witał. Obrabowali kościół, zabierając obrusy z ołtarza (na prześcieradła), świece ołtarzowe i wszystko co im się podobało. Zabrali maszynę do pisania jego stryja, mówiąc, że przerobią litery na rosyjskie. Oficerowie zabierali jedwabne nocne damskie koszule, w które później ich żony ubierały się jako w sukienki balowe. Chłopcom udawało się sprzedawać harcerskie kompasy jako zegarki sowieckim żołnierzom, którzy się na tym nie znali!

W Niedzielę Wielkanocną sowieckie władze urządziły wybory, organizując lokale wyborcze blisko kościołów. Ludzie głosowali wychodząc z kościoła po mszy świętej i byli fotografowani, aby pokazać, jak „tłumnie idą na wybory”. Oczywiście, był tylko jeden kandydat „komunistów i bezpartyjnych”, a kto nie mógł udowodnić, że głosował, musiał to zrobić powtórnie. W wyniku tego, jedyny kandydat otrzymał 102% głosów!

Kilkakrotnie udało się posłać list do matki w Skarżysku „okrężną drogą”. Niemiecki Czerwony Krzyż nieprawdziwie zawiadomił matkę, że kilka dni po wyjeździe ze Skarżyska ojciec, Stach i Jerzy zginęli pod Warszawą i zostali tam pochowani. To zawiadomienie przyszło o dzień później niż list z Wiszenek, który upewnił matkę, że wszyscy trzej są żywi i zdrowi!

W kwietniu 1940 r. Stach był przesłuchiwany przez NKWD dla ustalenia, czy chce zostać obywatelem sowieckim, czy też wrócić w swoje rodzinne strony, pod niemiecką okupację. Wybrał to drugie: powrót do Skarżyska-Kamiennej i do matki. Jak w przypadku wielu innych Polaków, ta „politycznie niepoprawna” odpowiedź prawdopodobnie przyspieszyła jego zesłanie na Syberię.

O drugiej w nocy 29 czerwca 1940 r. przyjechali furmanką uzbrojeni żołnierze sowieccy. Obudziwszy wszystkich na plebanii i dawszy ojcu i braciom dwie godziny na spakowanie się, zabrali ich na tą furmanką na stację kolejową w Rożyszczach, gdzie ich wpakowali do jednego z dwóch bydlęcych wagonów, zasuwając zewnętrzne zasuwy na drzwiach, aby nikt nie mógł uciec. W wagonie było 30 osób – połowa umieszczona na dwóch półkach, a druga połowa pod tymi półkami. W tylnych drzwiach był okrągły otwór z prymitywnym siedzeniem, który miał służyć jako ustęp. Te wagony zawieziono do Kowla, gdzie dołączono je do 48 takich samych wagonów do transportu na Syberię.

Po dwóch dniach cały pociąg ruszył w kierunku wschodnim. Przez trzy dni nie dawano im żywności ani napoju i nie pozwalano wychodzić z wagonu. Wreszcie pociąg zatrzymał się w polu między długimi płotami z drutów kolczastych, wzdłuż których stali uzbrojeni żołnierze sowieccy, i pozwolono wszystkim wyjść z wagonów, aby mogli „opróżnić żołądki” pod pociągiem lub pod płotem. Wszyscy kucali obok siebie, mężczyźni, kobiety i dzieci, i nikt się nie wstydził. Później pociąg zatrzymał się na stacji w Homlu, gdzie po raz pierwszy dano im pęczak do jedzenia i pozwolono nabrać „kipiatku” (gorącej wody) na herbatę lub zupę, jeśli ktoś miał ją z czegoś zrobić. Odtąd raz na dzień pociąg zatrzymywał się na stacjach po pęczak i „kipiatok”.

Po dwóch tygodniach podróży przez Kazań, Omsk, Nowosybirsk i Tomsk pociąg dojechał do Asina nad rzeką Czułym, długim na 1850 km prawym dopływem rzeki Ob. Tu ze stacji powieziono ludzi 8 km odkrytymi ciężarówkami do przystani na rzece i załadowano ich na dwa statki na dwudniową podróż 240 km w górę rzeki.

Na statkach było tak ciasno, że trudno było nawet przykucnąć na noc. Do ustępu trzeba było czekać ponad godzinę. Wreszcie 15 lipca statki dobrnęły do „przystani” koło wysokiego prawego brzegu rzeki. Tu wszystkich wyładowano i powieziono furmankami do dwóch osiedli w głębi bagnistej tajgi. Pierwsze było odległe od rzeki o 4 km, a drugie – Obwód Wyrębu Lasu „Sybirak” („Sibiriakowskij Liesozagotowitielnyj Uczastok”), który stał się miejsce zamieszkania Dąbrowskich do września 1941 r. – o 7 km.

Zima tu trwała osiem i pół miesiąca, śnieg był bardzo głęboki a temperatura spadała do 57°C. Latem, ze względu na komary i bąki, trzeba było wkładać na głowę worek z siatką na twarz. Stach najpierw pracował w brygadzie ojca w budownictwie, a później został „diesiatnikiem po stroitielstwie” (podmajstrzym budowlanym), mając pod sobą 2–3 brygady robocze, włącznie z brygadą kobiet wyrabiającą cegły z gliny, lecz sam też musiał pracować fizycznie.

W styczniu 1941 r. został przeniesiony do pracy na powale lasu, pracując ponad 4 km od osiedla. Raz spóźnił się o 20 minut, więc musiał pójść piechotą 20 km do sądu w Teguldecie. W kwietniu, po małym nieporozumieniu z majstrem leśnym, został posłany do pracy na spławie drzewa na rzece. Brat Jerzy zajmował się domem, a 22 maja, choć miał tylko 15 lat, też poszedł do pracy, by poprawić finanse i by mu pozwolono kupować więcej chleba. 27 maja 1941 r. zmarł ojciec, pochowany następnego wieczora w lesie poza osiedlem. W lipcu przez krótki czas Stach i Jerzy pracowali na „liesopomiarach” (pomiarach lasu). Pewnego razu, gdy nocowali w głębi tajgi, odwiedził ich niedźwiedź, ale na szczęście nic im nie zrobił i pomaszerował dalej.

Gdy Niemcy napadli na Rosję latem 1941 r., po uzgodnieniach z gen. Sikorskim, władze sowieckie uwolniły ich, oficjalnie po to, aby wstąpiwszy do polskiego wojska pomogli im w walce z Niemcami. 1 września 1941 r. poinformowano ich o „amnestii” dla obywateli polskich i wydano dokumenty, zezwalające na podróż w celu wstąpienia do Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Niestety, odmówiono im wypłaty zaległych poborów i zabroniono korzystać ze statków rzecznych (jedynego środka transportu pozwalającego faktycznie opuścić dotychczasowe miejsce pobytu). Aby móc skorzystać z „amnestii”, musieli zbudować tratwy z kłód drzew, na których ostatecznie opuścili „Sybirak” 18 września. Po dwutygodniowym rejsie, 3 października dopłynęli do najbliższej stacji kolejowej – Asino. Stamtąd pociągiem dojechali do Pawłodaru w Kazachstanie, gdzie mieściła się polska jednostka organizacyjna. Dotarli tam 24 października. Tu Stach przez kilka tygodni pracował w fabryce walonków. Z Pawłodaru wyjechali 16 listopada pociągiem przez Tatarską i Nowosybirsk do Dżambułu, a potem przez Taszkient do Dżałał-Abadu, blisko granicy chińskiej, dokąd dotarli 16 grudnia. Tu Stach pracował w „Kołchozie Kirowa” przy zbieraniu bawełny.

Wreszcie 13 lutego Stach został w Dzałał-Abadzie powołany do Wojska Polskiego, przy 5 Dywizji Piechoty, a Jerzego przyjęto jako łącznika, bo nie miał jeszcze nawet 16 lat. Następnego dnia Stach odjechał do jednostki w Gorczakowie (obecnie Jangi Marg’ilon, dzielnica Margilanu w Uzbekistanie), ale umundurowany został dopiero 3 marca, gdy dostał przydział do 26 Pułku Piechoty 9 Dywizji. 27 marca odjechał do Krasnowodska (obecnie Türkmenbaşy w Turkmenistanie) nad Morzem Kaspijskim, skąd statkiem odpłynął do Pahlewi (obecnie Bandar-e Anzali) w Persji (Iranie). Jerzy też dotarł do Pahlewi dzień czy dwa później, ale nie zdołali się odnaleźć, chociaż wiedzieli, że są tam obydwaj.

6 kwietnia Stach odjechał do Bagdadu, a stamtąd do Palestyny, gdzie 17 kwietnia przybył do obozu w Qastynie. Został przydzielony jako kancelista do Komendy Uzupełnień nr 3 w Gederze. 22 kwietnia komisja przeglądowa dała mu lotniczą kategorię A. Od 7 maja był w Szpitalu Wojennym nr 23 koło Richon-le-Zion, a 19 maja wszedł w skład 3 kompanii 5 batalionu 2 brygady 3 Dywizji Strzelców Karpackich. 21 maja wrócił do Szpitala Wojennego nr 23, gdzie dwa dni później przeszedł operację ściągnięcia wody z kolana.

Jerzy dotarł do Palestyny 25 maja i cztery dni później odwiedził brata w szpitalu, gdzie spotkali się po raz pierwszy od 14 lutego 1942 r. W czerwcu Stach wrócił na jeszcze dwie operacje do szpitala, w którym spędził następnie cały następny miesiąc i 31 lipca został przeniesiony do tzw. obozu ozdrowieńców w Natanii, nad morzem. Pozostał tam do 29 września, kiedy został skierowany do Gedery. Jerzy często go odwiedzał w szpitalu, w Natanii i w Gederze, a on też odwiedzał brata, uczącego się w Junackiej Szkole Kadetów w Qastynie. Czasem razem jeździli do Tel-Awiwu. 10 października Stach ponownie odszedł do obozu wypoczynkowego w Natanii.

2 grudnia 1942 r. zgłosił się ochotniczo do lotnictwa i 17 grudnia odjechał przez Bagdad do Khanaqinu w Iraku. 31 grudnia przeszedł komisję selekcyjną, 5 i 6 stycznia 1943 r. zdał egzamin pisemny i ustny, a 18 stycznia, po komisji lekarskiej RAF, został przyjęty bez zastrzeżeń do lotnictwa jako kandydat na pilota. 4 lutego 1943 r. zaokrętował się na podróż morską do Wielkiej Brytanii, płynąc następnie przez Basrę w Iraku, Bombaj (obecnie Mumbaj) w Indiach i przez Afrykę Południową. 30 marca 1943 r. dotarł do portu w Greenock w Szkocji. Nazajutrz przeszedł rozmowę kwalifikacyjną w Blackpoolu.

11 kwietnia formalnie wstąpił w Blackpoolu do Polskich Sił Powietrznych i otrzymał numer służbowy 704873. 22 kwietnia został odkomenderowany do Ośrodka Wyszkolenia Przedwstępnego Załóg Latających (Air Crew Training Centre) w Hucknall. Od 18 lipca do 22 października ukończył kurs wstępny nr 143 w Ośrodku Wyszkolenia Wstępnego (Polish Initial Training Wing) w Brighton, a od 8 listopada szkolił się w ramach 26 kursu w polskiej 25 Szkole Pilotażu Początkowego (25 (Polish) Elementary Flying Training School) w Hucknall.

13 listopada wykonał pierwszy lot z instruktorem w samolocie typu Tiger Moth, a 11 grudnia wylaszował się na tym typie samolotu. Po ukończeniu tego kursu, 24 lutego 1944 r. został przeniesiony do polskiej 16 Szkoły Pilotażu Podstawowego (16 (Polish) Service Flying Training School) w Newton. Był uczestnikiem kursu nr 28, latając z instruktorem i solo na samolotach typu Master II i Oxford. Ukończył ten kurs 17 lipca, uzyskując tytuł i znak pilota (gapę).

12 sierpnia 1944 r. został przydzielony do 639 Dywizjonu RAF w bazie Cleave (koło Bude w Kornwalii) na praktykę w pilotażu. W tej jednostce, zajmującej się holowaniem celów do szkolenia artylerii przeciwlotniczej, latał samolotami typu Henley, Hurricane i Martinet. 24 października 1944 r. również Jerzy wszedł w skład Polskich Sił Powietrznych w Anglii i od tego czasu odwiedzali się wzajemnie. 6 stycznia 1945 r. Stach wstąpił do polskiej Szkoły Podchorążych Piechoty i Kawalerii Zmotoryzowanej (Grupa Lotnictwa) w Crieff w Szkocji, którą ukończył 7 kwietnia w stopniu sierżanta podchorążego, mając brytyjski stopień Flight Sergeant (odpowiednik starszego sierżanta).

16 kwietnia został przydzielony do Bazy Sił Powietrznych (BSP) w Blackpoolu, w oczekiwaniu na przydział operacyjny. 17 maja został przydzielony do 22 Ośrodka Tranzytowego Personelu (22 Personnel Transit Centre; PTC) przy dowództwie lotnictwa na Bliskim Wschodzie, a cztery dni później do 5 Ośrodka Naboru Załóg (5 Aircrew Reception Centre) w Gianaclis.

Przydział ten w zamierzeniu miał się wiązać z odbyciem kursu w 74 Jednostce Wyszkolenia Bojowego (74 Operational Training Unit) w Petah Tiqva w Palestynie, aby jako pilot myśliwsko-rozpoznawczy mógł następnie podjąć służbę w 318 Dywizjonie Myśliwsko-Rozpoznawczym „Gdańskim” we Włoszech. Przypuszczalnie przydział ten anulowano w związku z bliskim końcem wojny i brakiem zapotrzebowania na nowych pilotów w Dywizjonie 318. Od 18 do 23 czerwca miał przydział do bazy RAF w Ismailii w Egipcie, skąd skierowano go na powrót do 22 PTC, po czym drogą morską wrócił do Wielkiej Brytanii, do BSP w Blackpoolu.

21 lipca BSP przeniesiono do bazy RAF Dunholme Lodge koło Lincoln. 6 października 1945 r. Stach został formalnie rzecz biorąc przydzielony jako pilot do bazy RAF Ipswich, ale przydział ten anulowano nim wszedł w życie (w tym czasie jedyną formacją latającą w Ipswich była Jednostka Wsparcia 88 Grupy). 20 maja 1946 r. wyłamał nogę w kolanie i trafił do izby chorych. 4 czerwca znalazł się w szpitalu w Lincoln i z izby chorych wyszedł dopiero 28 czerwca. Od 17 lipca do 3 września 1946 r. był w 2 Jednostce Rehabilitacji Medycznej (2 Medical Rehabilitation Unit) w Collaton Cross koło Plymouth, blisko pięknej rzeki Yealm. 3 grudnia 1946 r. wstąpił do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia (PKPiR) w Dunholme Lodge.

O śmierci matki, która umarła pod niemiecką okupacją, Stach dowiedział się dopiero po wojnie.

Od 15 maja 1947 r. do 5 kwietnia 1948 r. służył w 1102 Oddziale Jednostek Pływających (1102 Marine Craft Unit) RAF w Hardway koło Gosportu, którego zadaniem było ratowanie lotników po katastrofach morskich z wykorzystaniem łodzi motorowych. W tym czasie, 5 lutego 1948 r., został promowany na polskich stopień podporucznika.

6 kwietnia 1948 r. został przeniesiony do 5 Polskiej Jednostki Przysposobienia i Osiedlenia w bazie RAF Framlingham. 9 sierpnia 1948 r. został zwolniony z PKPiR i przyjęty do brytyjskiego lotnictwa na pięcioletnią służbę kontraktową dostając stopień podoficerski Pilot II. 3 października przeszedł do bazy RAF Innsworth koło Gloucester, a 24 listopada dostał przydział do 1 Oddziału Szkolenia Wznawiającego (Pilotów) (1 (Pilots) Refresher Flying Unit) w bazie RAF Finningley, gdzie pilotował samoloty typu Harvard i Spitfire. 1 marca 1949 r. został przeniesiony do 203 Szkoły Wyższego Pilotażu (203 Advanced Flying School) w bazie RAF Chivenor. Pilotował tam samoloty Harvard i Spitfire. 15 marca w jego samolocie przerwał silnik w locie i Stach musiał wylądować lotem szybowym. Od 8 czerwca był w 226 Jednostce Przeszkolenia Operacyjnego (226 Operational Conversion Unit) w RAF Bentwaters, gdzie pilotował samoloty Tempest II. 28 lipca został skierowany do 5 Ośrodka Ekspedycji Personelu (5 Personnel Despatch Centre) w bazie RAF Hednesford, w związku z wyjazdem do Egiptu.

21 sierpnia 1949 r. przybył do bazy RAF El Hamra w Egipcie a 25 do bazy RAF Deversoir nad Kanałem Sueskim, w związku z przydziałem do 213 Dywizjonu RAF. W tej jednostce myśliwskiej początkowo pilotował samoloty typu Tempest F.6. 24 listopada (w dniu śmierci jego siostry Haliny) wylaszował się na samolocie odrzutowym typu Vampire F.5. Od 20 marca do 5 kwietnia 1950 r. przeszedł 7 Kurs Pilotażu wg Przyrządów w Eskadrze Uprawnień Przyrządowych (Instrument Rating Flight) w bazie RAF Shallufa w Egipcie (pilotował tam Harvardy), po czym wrócił do 213 Dywizjonu w bazie Deversoir.

Stach zginął 11 maja 1950 r. Podczas drugiego lotu w ramach manewrów lotniczych nad Egiptem, w których miał bardzo dobre wyniki z ataków na bombowce przy użyciu fotokarabinu, jego Vampire F.5 nr VZ188 zderzył się czołowo z ciężkim bombowcem Lincoln B.2 ze 148 Dywizjonu RAF. Pochowano go na cmentarzu w Fayid koło bazy RAF Deversoir.

Jego brat Jerzy, który ożenił się 18 lutego tego roku z panią Gwen Dean, był wtedy studentem czwartego roku studiów w Polskiej Szkole Architektury w Londynie, gdzie uzyskał dyplom w czerwcu następnego roku. Trzy tygodnie przed śmiercią Stacha otrzymał od niego ostatnią fotografię, na której Stach pływając w Kanale Sueskim machał ręką jak na pożegnanie, ale na odwrocie napisał: „Nic się o mnie nie bójcie, mnie się na pewno nigdy nic nie stanie!”.

Narzeczona Stacha, Pamela Allen, z którą znali się od 23 maja 1947 r., nie mogąc pogodzić się z jego śmiercią, kilka miesięcy później wyemigrowała do Kanady.

Stach otrzymał polski Medal Lotniczy i odznaczenia brytyjskie: 1939–1945 Star, Defence Medal, France and Germany Star i War Medal 1939–1945. Przez cały okres służby miał ocenę „ponadprzeciętny” jako pilot.

Jerzy Dąbrowski, Andrew Dąbrowski, Wojtek Matusiak