Sierpień 1944 r. - plut. strz. Roman Golicz
Poniższy tekst to wspomnienia plut. strz. Romana Golicza z lipca 1944 r. (dobieranie się załóg w jednostce wyszkolenia bojowego 18 Operational Training Unit). Tekst został spisany w lipcu 2008 r.:
Po skończeniu różnych szkół piloci, strzelcy, nawigatorzy, radiooperatorzy, bombardierzy i mechanicy byli wysyłani do OTU (Operational Training Unit). Po przyjeździe dowódca organizował dla wszystkich przyjęcie. Wszyscy nowicjusze zbierali się w jadalni, gdzie były przekąski i trunki. Strzelcy (w moim wypadku ja i Zbyszek Torka, który był kolegą z gimnazjum w Złoczowie) znali się ze szkoły strzeleckiej. Od początku zdecydowaliśmy, że ja będę w ogonie, gdyż byłem procentowo lepszym strzelcem.
Z piwem w ręce mieszaliśmy się z innymi. Jeden z nowicjuszy przedstawił się jako Janek Fabrycy. Odznaka z literką „B” na jego piersi mówiła nam, że jest bombardierem. Spytałem go, czy jego ojciec to generał Fabrycy. Odpowiedział, że tak. Skąd wiem? Słyszałem nazwisko w rozmowach w domu, w Złoczowie. Ojciec go znał. Po drugim piwie powiedział, że on i jego kolega, pilot Andrzej Górski, postanowili latać razem, i czy chcielibyśmy dołączyć do nich.
Była nas już czwórka. Znaleźliśmy stolik i przyniesiono nam więcej piwa. Piwo, żarty, śmiech, więc i inni podchodzili. Jasio Sierbień, nawigator, był w szkole w Kanadzie, gdzie poznał Fabrycego. Tak więc po dwóch piwach już pasował do nas. Była nas piątka. Gienek Pietrzak? Radiooperator, nie pamiętam, jak i kiedy dołączył. Prawdopodobnie po 6-8 pintach. Mechanicy pokładowi przybyli do OTU nieco później, więc nam dodano jednego. Marian Sobczak skompletował załogę.
Roman Golicz