Polskie Siły Powietrzne w II wojnie światowej
Franciszek Kozłowski

Franciszek Kozłowski

Franciszek Jan Kozłowski urodził się 14 kwietnia 1917 r. we wsi Wodzisław na terenie późniejszego powiatu jędrzejowskiego w województwie kieleckim (rodzice Adam i Eleonora z domu Ocipska), w połowie drogi między Krakowem i Kielcami. W 1936 r. zdał maturę w Państwowym Seminarium Nauczycielskim w Jędrzejowie, po czym wstąpił do wojska jako ochotnik. Od 1 września 1936 r. w ramach kursu unitarnego przechodził wstępne szkolenie wojskowe w Szkole Podchorążych Piechoty w Różanie. Po jego pomyślnym przejściu i świątecznym urlopie, od 3 stycznia 1937 r. był słuchaczem Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Na drugim roku rozpoczął naukę pilotażu, po czym trafił został na specjalizację myśliwską. 15 czerwca 1939 r., na cztery miesiące przed planowaną promocją, w stopniu sierżanta podchorążego przydzielony został do 122 Eskadry w 2 Pułku Lotniczym w Krakowie. Jednostka należała do III/2 Dywizjonu Myśliwskiego, a jej wyposażenie stanowiły myśliwce PZL P.11c.

W trzeciej dekadzie sierpnia, w ramach mobilizacji jednostka została podporządkowana lotnictwu Armii "Kraków" i 31 sierpnia przesunięta na lotnisko polowe Balice. Tam Kozłowskiego zastał wybuch wojny. Już 1 września wziął udział w trzech lotach bojowych (szczegóły nie są znane, jednak tego dnia krakowscy myśliwcy startowali kilkukrotnie przeciwko wyprawom Luftwaffe wymierzonym w Kraków). Z kolejnego lotniska (na które III/2 Dywizjon przeniósł się drugiego dnia wojny i pozostał do 5 września), tj. Igołomi, 11 razy latał bojowo. W czasie dwóch spośród tych lotów, 2 i 3 września, miał udział w zestrzeleniu nieprzyjacielskich samolotów.

2 września ok. godz. 16:20 uczestniczył walce i pościgu za Junkersami 87, które nadleciały nad Kraków by zbombardować radiostację. Ścigając samoloty w kierunku zachodnim, był jednym z kilku pilotów III/2 Dywizjonu, którzy zestrzelili Ju 87B z 2./StG 2. Maszyna spadła w Dworach koło Oświęcimia, grzebiąc we wraku pilota Uffz. Heinza Wernera i strzelca-radiotelegrafistę Uffz. Arthura Otto. Na skutek błędów w interpretacji meldunków, tzw. komisja Bajana zaliczyła Kozłowskiemu połowę zestrzelenia Do 17 (pozostałą połowę przyznano plut. Antoniemu Markiewiczowi, a zniszczenie drugiego "Dorniera" - który w rzeczywistości nie został zestrzelony - przypisano dwóm innym pilotom).

3 września po godz. 8:30 Kozłowski walczył przeciwko Heinklom z jednostki 1./KG 4, które nadleciały, by zbombardować cele na linii kolejowej Bochnia-Tarnów. W wyniku starcia zestrzelony został jeden z samolotów - He 111P oznaczony 5J+GH (nr 1575), który wylądował przymusowo w miejscowości Gołuchowice koło Siewierza. Samolot ten padł łupem kilku pilotów, m.in. plut. Jana Kremskiego, st. szer. Tadeusza Arabskiego oraz Kozłowskiego i jego prowadzącego, plut. Antoniego Markiewicza. Ponownie niezrozumienie meldunków przez tzw. komisję Bajana sprawiło, że na konto Kozłowskiego zapisano połówkowe zestrzelenie nie Heinkla, lecz Dorniera 17 (drugą połówkę przyznano Kremskiemu, zaś Arabskiego z Markiewiczem całkowicie pominięto). Zwycięstwo nad Heinklem 111 było jedynym, do którego Kozłowski rościł sobie prawo w sprawozdaniu spisanym w listopadzie 1939 r.

W ciągu kolejnych dni kampanii wrześniowej nadal latał bojowo: z lotniska Podlodów (5-7 września) wykonał 3 loty bojowe, z lotniska Kraczewice (7-11 września) - 5 lotów, a z lotniska Strzelce (11-15 września) - jeden lot. 8 września został poinformowany o promocji oficerskiej ze starszeństwem 1 sierpnia 1939 r.

Po agresji sowieckiej 17 września 1939 r. Kozłowski zgodnie z rozkazem dowódcy dywizjonu, kpt. Waleriana Jasionowskiego, ewakuował się w grupie krakowskich lotników do Rumunii rzutem kołowym. Granicę państwa przekroczył 18 września. Od 30 października 1939 r. przebywał w Marsylii, co pozwala wywnioskować, że drogę na Zachód wyruszył z portu Balcic (obecnie Bałczik w Bułgarii) nad Morzem Czarnym. Po rejsie na pokładzie "Ajos Nikolaos" do Bejrutu, przesiadł się tam na "Ville de Strasbourg", który do Marsylii zawinął 29 października. Został prawdopodobnie ulokowany w koszarach w mieście Salon (jak wszyscy oficerowie lotnictwa z wymienionego transportu), skąd w grudniu 1939 r. wyjechał do Wielkiej Brytanii.

Na Wyspach Kozłowski trafił do Centrum Lotnictwa Polskiego w bazie RAF Eastchurch, gdzie został wcielony do rezerwy lotnictwa brytyjskiego - Royal Air Force Volunteer Reserve. Przez parę miesięcy oczekiwał na przeszkolenie, ucząc się języka angielskiego i zaznajamiając się z regulaminami obowiązującymi w RAF. Dopiero 4 lipca 1940 r. skierowany został do jednostki wyszkolenia bojowego 5 Operational Training Unit w Aston Down, gdzie rozpoczął szkolenie na Hurricane'ach I. Po jego ukończeniu, 5 sierpnia 1940 r. dostał przydział do 501 Dywizjonu Myśliwskiego RAF (501 Squadron) stacjonującego na lotnisku w Gravesend. W jego składzie wziął udział w bitwie o Anglię.

Pierwszy lot treningowy wykonał 8 sierpnia, a pierwszy lot operacyjny - cztery dni potem. 18 sierpnia 1940 r. został zestrzelony w locie na przechwycenie wyprawy bombowej zmierzającej ku Canterbury. Eskorta bombowców w postaci Messerschmittów 109 z jednostki JG 26 całkowicie zaskoczyła pilotów 501 Dywizjonu RAF i zestrzeliła aż pięć Hurricane'ów. Kozłowski zdołał się uratować skokiem z płonącego Hurricane'a I (P3815), który spadł w pobliżu gospodarstwa Rayhams Farm koło Whitstable w hrabstwie Kent. Ciężko poparzony pilot został zabrany do szpitala. Długie leczenie i rekonwalescencja umożliwiła mu powrót do latania bojowego dopiero po kilku miesiącach.

25 lutego 1941 r. Kozłowski otrzymał przydział do nowo powstałego 316 Dywizjonu Myśliwskiego "Warszawskiego" w Pembrey w południowej Walii. Jednostka początkowo wyposażona była w Hurricane'y I, a do jej głównych zadań należała żmudna praca na tyłach - patrolowanie nad konwojami oraz służba alarmowa. W czerwcu 1941 r. dywizjon przeniesiono do Colerne koło Bristolu i przezbrojono na Hurricane'y II. Od sierpnia "Warszawiacy" stacjonowali w Church Stanton i w dalszym ciągu zapewniali bezpieczeństwo brytyjskiemu transportowi morskiemu i portom. Korzystając ze sposobności, prowadzono także w sporym zakresie trening pilotów. Kozłowski regularnie uczestniczył w lotach tego typu.

7 sierpnia 1941 r. podczas lotu ćwiczebnego za sterami Hurricane'a IIA (Z2677) w jego samolocie doszło do awarii. W pewnym momencie pilot poczuł wibracje na drążku sterowym, a następnie utratę kontroli nad lotkami. Jako że był na małej wysokości, zdecydował się wznieść. Na wysokości 8000 stóp (tj. ok. 2400 metrów) samolot rozpoczął powolną, niekontrolowaną beczkę, wobec czego pilot postanowił wyskoczyć z Hurricane'a na spadochronie. Wylądował ok. 2 mile (3,2 kilometra) na północny zachód od miasta Ashburton w hrabstwie Devon. Samolot rozbił się doszczętnie o ziemię ok. 1,5 mili (2,4 kilometra) dalej. Kozłowskiemu nic się nie stało, a po powrocie na własne lotnisko jeszcze tego samego dnia wykonał kolejny lot treningowy.

W październiku 1941 r. na wyposażenie 316 Dywizjonu weszły nowoczesne Spitfire'y VB. Od grudnia tego roku dywizjon stacjonował na lotniskach w pobliżu Londynu - Northolt i Heston - dokonując ofensywnych lotów nad okupowaną Europę. Przez cały ten okres Kozłowski latał bojowo, nie odnosząc zwycięstw powietrznych, ale i unikając szczęśliwie zestrzelenia. Jedyną przerwę stanowił miesięczny kurs taktyczny, na jaki został oddelegowany 28 czerwca 1942 r. do dowództwa 11 Grupy Myśliwskiej RAF (11 Group) w Uxbridge. Do dywizjonu powrócił 30 lipca.

Pod koniec lipca 1942 r. 316 Dywizjon odszedł do bazy RAF Hutton Cranswick w północnej Anglii, z dala od "frontu" na kanale La Manche. Okres wykorzystano na prowadzenie szkolenia młodych pilotów w warunkach operacyjnych i odpoczynek psychiczny dla doświadczonych pilotów. W tym okresie, 4 października 1942 r., Kozłowski został mianowany dowódcą eskadry "A".

11 marca 1943 r. 316 Dywizjon powrócił do Northolt, przezbrajając się na nowocześniejsze Spitfire'y F.IX. Dwa dni później, czyli 13 marca, Kozłowski poleciał w składzie ośmiu samolotów 316 Dywizjonu na eskortę amerykańskich bombowców B-17 nad Francję (zadanie opatrzone kryptonimem "Ramrod 43"). Amerykanie mieli zbombardować stację rozrządową w Amiens. Nad Francją, wyprawę zaatakowały myśliwce Luftwaffe. Cztery Messerschmitty 109 rzuciły się na "Latające Fortece", cztery kolejne na 315 Dywizjon, a trzy lub cztery Focke-Wulfy 190 na 316 Dywizjon. Po walce do bazy nie powrócił Kozłowski, którego zniknięcia nikt nie umiał wytłumaczyć. Potem okazało się, że jego Spitfire F.IX SZ-B (EN171), zapewne zestrzelony przez myśliwce nieprzyjaciela, rozbił się koło Neufchâtel-en-Bray.

Porucznik (Flight Lieutenant) Franciszek Kozłowski odznaczony był czterokrotnie Krzyżem Walecznych, dwukrotnie Medalem Lotniczym, Polowym Znakiem Pilota (nr 356) oraz Odznaką Honorową za Rany i Kontuzje. Pochowany został na Kanadyjskim Cmentarzu Wojennym w Hautot-sur-Mer koło Dieppe.

Data
Samolot
Jednostka
Zniszczony
na pewno
Zniszczony
prawdo-
podobnie
Uszkodzony
02.09.1939 P.11c 122 Eskadra 1/2 x Do 17    
03.09.1939 P.11c 122 Eskadra 1/2 x Do 17    
   
Razem
1
0
0

Wojciech Zmyślony