Polskie Siły Powietrzne w II wojnie światowej

P.11c nr 4 ppor. Jana Dzwonka ze 161 Eskadry Myśliwskiej

Opisany w niniejszym artykule samolot ppor. Jana Dzwonka należy chyba do jednego z najlepiej znanych i powszechnie rozpoznawanych. W maju 1939 r. w 161 Eskadrze Myśliwskiej powstała idea opracowania własnego, odrębnego godła malowanego na samolotach. Dotychczas na samolotach eskadry malowano godło z latającym gronostajem, ze skrzydłami w kolorze czerwonym. W większości pułków lotniczych utarło się, że godło maluje się w określonej figurze geometrycznej - dla 4 Pułku Lotniczego był to biały pięciokąt, dla 5 Pułku Lotniczego biały krzyż. W 6 Pułku Lotniczym godła eskadr liniowych malowano na białym kole (odpowiednio nietoperz i pies dla 64 i 65 Eskadry Bombowej). Tymczasem gronostaj był dosyć niewielki, i nie posiadał żadnego tła. Lotnicy eskadry zaproponowali ppor. Janowi Dzwonkowi zaprojektowanie i namalowanie na jednym z samolotów godła. W maju 1939 r. (przebywał wówczas na zasadzce w Sarnach, współpraca z Korpusem Ochrony Pogranicza) Dzwonek wziął się do roboty i namalował na prawej burcie P.11c (numer boczny "4") duże godło, przedstawiające wielobarwnego indyka. Godło to ponoć podobało się pilotom, jednak brak akceptacji ze strony mjr. Stanisława Morawskiego (dowódcy III/6 Dywizjonu Myśliwskiego) i kpt. Władysława Szcześniewskiego (dowódcy 161 Eskadry) miał decydujący wpływ i ostatecznie godło pozostało tylko na "czwórce" Dzwonka. Nie wiadomo dokładnie, czy po drugiej (czyli lewej) stronie kadłuba znajdowało się godło z indykiem, gronostajem, czy też nie było tam nic. Po prostu znane zdjęcia przedstawiają tylko samolot z prawej strony.

Dzwonek tak przywiązał się do swojej "czwórki", że po wybuchu wojny latał tylko i wyłącznie na niej. 1 września wykonał na niej trzy loty, następnego zaś dnia przeleciał z Widzewa na zasadzkę do Kłoniszewa koło Zduńskiej Woli. Około godz. 16:00 wystartował na patrol wraz z ppor. Edwardem Kramarskim - celem lotników było zwalczanie niemieckich samolotów dokuczających polskiej piechocie na linii frontu. W okolicy Wielunia piloci dostrzegli pojedynczego rozpoznawczego Hs-126, którego natychmiast zestrzelili (obu pilotom zaliczono 1/2 zwycięstwa). Chwilę potem z góry na Polaków spadło pięć Bf 109. W nierównej walce strącony został Kramarski (poległ), zaś maszyna Dzwonka została postrzelana. Sam pilot miał przestrzeloną lewą dłoń i prawe udo. Mimo to udało mu się wyrwać wrogom i uciec w stronę Łodzi. Nad miastem ujrzał bitwę powietrzną, w której udział brały samoloty III/6 Dywizjonu i Messrschmitty Bf 110. Krwawiący wciąż Dzwonek postanowił włączyć się do walki. Wszedł jednemu Niemcowi na ogon, ale w tej samej chwili jego samolot został trafiony celną tylnego strzelca Bf 110. "Czwórka" Dzwonka stanęła w ogniu i gwałtownie poszła w dół, rozbiła się doszczętnie o ziemię. Pilot z palącym się ubraniem wyskoczył na spadochronie, w powietrzu ugasił na sobie resztę ognia. Wisząc na spadochronie został ostrzelany przez Bf 110. Na szczęście Niemca przepędził pilot 162 Eskadry, kpr. Jan Malinowski, zapewne ratując tym samym życie kolegi.

Wojciech Zmyślony

Dzwonek pozujący przy godle swego autorstwa.
Inne ujęcie, przedstawiający cały samolot. Pozuje także Dzwonek.
PZL P.11c nr 9 ze 161 Eskadry Myśliwskiej, wrzesień 1939 r. (rys. Wojciech Sankowski).