Polskie Siły Powietrzne w II wojnie światowej

2 maja 1945 r. - plut. bomb. Czesław Blicharski (300 Dywizjon)

Poniższy tekst to relacja plut. Czesława Blicharskiego (wówczas bombardiera 300 Dywizjonu Bombowego "Ziemi Mazowieckiej") z lotu na zrzut żywności nad Holandią (miasto Gouda) 2 maja 1945 r. Tekst został spisany kilkadziesiąt lat po wojnie:

Niemcy jeszcze trzymali się, nie szczędząc Holandii, gdzie zalali poldery, doprowadzając do wybuchu głodu wśród Holendrów. W wyniku cichego porozumienia między niemieckim dowództwem tego odcinka a Anglikami, 2 maja polecieliśmy do miasteczka Gouda z transportem żywności w workach, ułożonych wprost na drzwiach bombowych. Lecieliśmy ponad zatopioną Walcharen z jej samotnie sterczącą wieżą kościoła, dalej na wysokości dachów domków parterowych, by wreszcie na placyku zrzucić worki z żywnością, na których też nie zapomnieliśmy zaznaczyć, że to pomoc "od polskiego rządu". Chyba nam Anglicy wybaczyli tę lekką przesadę. Widzieliśmy posterunki niemieckie w baniastych hełmach, zadzierających głowy do góry. Stali przy stanowiskach dział i karabinów maszynowych. Ale nie strzelali. Na dachach domów stały dziewczęta holenderskie i, o dziwo, nie był to "krówki" holenderskie, ale wcale zgrabne dziewczęta. Kiwały do nas chusteczkami i obdarzały uśmiechami. My z kolei cieszyliśmy się, gdy nasz ładunek lądował na wyznaczonym miejscu. Odlatując, po zrobieniu pożegnalnej rundki, widzieliśmy jeszcze Holendrów biegnących na miejsce zrzutu.

W 50. rocznicę zrzutów, w miasteczku Gouda, miała miejsce małą uroczystość dla uczczenia pomocy alianckiej. Napisał mi o tym Tadzik Wierzbowski, który razem z Jurkiem Kołtonowskim, reprezentowali naszą załogę: "...mieliśmy nadzwyczajne przyjęcie przez Holendrów, niektórzy starsi ludzie nawet płakali, gdyśmy się z nimi spotykali. Wdzięczność fantastyczna..."

Westchnąłem czytając te słowa. Gdybym wcześniej "został odkryty" przez Tadzika na pewno bym pojechał do Holandii, przecież to ja dawałem rozkaz otwarcia drzwi bombowych, na których spoczywały worki z żywnością...

Czesław E. Blicharski